Na chwilę obecną wygląda to tak, że w lidze przewodzą wrocławianie, którzy mają dwa punkty przewagi nad ekipą Stanisława Chomskiego. Stal zaś punkt więcej niż Motor, który nie wyobraża sobie braku awansu do play-off. Problem w tym, że podobnie do tematu podchodzą w Lesznie i Częstochowie. Te dwa zespoły do lublinian tracą po dwa punkty. O pozostałych zespołach z PGE Ekstraligi wspominać nie ma sensu, bo od dawna wiadomo, że Marwis.pl Falubaz, eWinner Apator i Zooleszcz DPV Logistic GKM stoczą wyłącznie walkę o utrzymanie. Moje Bermudy Stal ma w zasadzie autostradę do play off, bowiem do końca sezonu zasadniczego zmierzy się z GKM-em, Falubazem i Spartą u siebie oraz Włókniarzem i Apatorem na wyjeździe. Nieco gorzej mają we Wrocławiu, ale i tak niemal na pewno nie wypuszczą tego z ręki. Motor, Włókniarz i Falubaz u siebie, wyjazdy do Gorzowa i Leszna. Obie drużyny są jednak mocniejsze niż pozostali pretendenci do czwórki, mają równy skład oraz wyrazistych liderów, którzy ciągną wynik. Mowa oczywiście o Macieju Janowskim i Bartoszu Zmarzliku, czyli obecnie najlepszych zawodnikach ligi i faworytach zbliżającego się cyklu Grand Prix. Mistrz trzy razy u siebie Wydaje się, że właśnie leszczynianie są w najkorzystniejszym położeniu w kontekście awansu do play-off. Z pięciu pozostałych spotkań, trzy odjadą u siebie: ze Spartą, GKM-em oraz Motorem. Pojadą też do Zielonej Góry i Torunia, więc do słabszych rywali. Motor ma trochę gorzej, bo oprócz starcia z Unią mają także wyjazdy do Wrocławia i Torunia. Podejmą na własnym torze Falubaz i GKM. Porównywalna jst sytuacja Włókniarza, który pojedzie do Zielonej Góry, Wrocławia i Grudziądza. U siebie zmierzy się zaś ze Stalą i z Apatorem. Gdyby mistrzowie Polski nie awansowali do czołowej czwórki, mimo sprzyjającego bądź co bądź terminarza, mogłoby to spowodować wymuszoną zmianę strategii tamtejszych działaczy. Od lat bowiem konsekwentnie stawiają na swoich wychowanków na pozycjach juniorskich - Bartosz Smektała, Dominik Kubera, wcześniej Piotr Pawlicki czy Tobiasz Musielak - wszyscy oni robili kapitalną robotę i przyzwyczaili do solidnego punktowania. Obecnie Unii bardzo doskwiera znacznie mniejsze wsparcie od tej formacji, bo choć Krzysztof Sadurski, Kacper Pludra oraz Damian Ratajczak robią postępy, takich wyników nie notują. To od razu przekłada się na pozycję leszczynian w tabeli. Kto wie, czy jeśli sezon 2021 okaże się porażką, to w klubie nie zdecydują się na juniora z zewnątrz. Ktoś będzie musiał odejść W Motorze już rok temu chcieli zaatakować podium, ale ostatecznie przegrali je na ostatniej prostej. W tym sezonie cel był jasny - walka o mistrzostwo Polski. W pewnym momencie drużyna była nawet liderem tabeli. Parcie na sukces w Lublinie jest bardzo duże, bo w klubie nie brakuje pieniędzy, są sponsorzy, wierni kibice i obrotny prezes. Jest też mocny skład, ale... no właśnie. Mający pewne mankamenty. Największy to Krzysztof Buczkowski, który w przypadku braku play-offów na pewno będzie pierwszy do odstrzału. Mówi się także o tym, że coraz mniej stabilna jest pozycja Mikkela Michelsena, który zaczyna częściej zawodzić. Być może on też będzie musiał obawiać się o miejsce w składzie. Podobnie jest w Częstochowie, gdzie skład na papierze wygląda świetnie. Kapitalni juniorzy, trójka niesamowicie mocnych seniorów - Madsen, Lindgren, Smektała, a do tego Woryna z Jeppesenem. Fakty są jednak takie, że pewniakiem jest tylko pierwszy z nich. Szwed jedzie nierówno, momentami wręcz słabo i wydaje się, że to on zawodzi najbardziej. Smektała ma pierwszy sezon poza Lesznem, więc trzeba dać mu trochę czasu. Podobnie jak Woryna, który przeniósł się z Rybnika. Transfer Jeppesena to póki co - poza pojedynczymi wyskokami - raczej chybiony strzał. Właśnie ten zawodnik oraz wspomniany Lindgren to ci, których pozycja w Częstochowie jest najsłabsza Nowy program o Euro - codziennie na żywo o 12:00 - Sprawdź! Nie możesz oglądać meczu? - Posłuchaj na żywo naszej relacji