Podopieczni trenera Leo Beenhakkera przygotowują się do poniedziałkowego meczu mistrzostw Europy z Chorwacją w Klagenfurcie. W sobotę Beenhakker zmienił plany i nazajutrz zamiast wieczornego treningu w Klagenfurcie, zarządził wcześniejszy w miejscowości, która jest bazą kadrowiczów. Tylko pierwsze piętnaście minut ćwiczeń mogli oglądać w niedzielę dziennikarze. Najpierw drużyna została podzielona na trzy grupy i rywalizowała w "dziadka". Początkowo gra wyglądała dość ospale, podania były niecelne, ale z czasem środkowi, którzy starali się odebrać piłkę, mieli coraz więcej pracy. Ambicją wyróżniał się m.in. Michał Żewłakow, który kilka razy popisał się efektownymi wślizgami. Beenhakker miał sporo pretensji do zawodników podczas gry na jeden kontakt ze zmianą pozycji. "Jakość się liczy" - krzyczał do trenujących i za chwilę jeszcze zagrzewał ich do solidnej pracy. "Dalej, dalej, jeszcze szybciej" - mówił szkoleniowiec. Z celnością podań znów nie było najlepiej. "Łobo, wykończysz mnie" - rzucił uczestniczący w zajęciach jeden z asystentów Beenhakkera, Bogusław Kaczmarek w kierunku Wojciecha Łobodzińskiego, który zagrał wyjątkowo niedokładnie. "Mieliście podawać na prawą nogę, a nie na lewą - denerwował się Kaczmarek. W tym czasie kolejne "kółka" pokonywał Żurawski, który tydzień temu nabawił się urazu mięśnia czworogłowego. Na równi z innymi ćwiczył natomiast mający ostatnio problemy zdrowotne Łukasz Piszczek. Po treningu reprezentantów czeka krótki odpoczynek. W Bad Waltersdorf zjedzą obiad, a o godz. 16 pojadą autokarem do Klagenfurtu, gdzie zamieszkają w hotelu Holiday Inn. W poniedziałek o godz. 20.45 na tamtejszym stadionie FC Kaernten zmierzą się z Chorwacją w ostatnim meczu grupy B ME.