Maciej Żurawski nie wywiązał się nie tylko z roli lidera, ale także strzelca i czuje się odpowiedzialny za drugi z rzędu przegrany mundial. - Jestem bardziej rozczarowany niż na poprzednim mundialu, bo wtedy byłem młodszym zawodnikiem. Tamte mistrzostwa świata inaczej postrzegałem, a teraz wydawało mi się, że będzie lepiej nie tylko dla mnie, ale dla całej drużyny. Wiedziałem też, że spoczywa na mnie większa odpowiedzialność. Chcę powiedzieć, że nie jestem zadowolony z tego co się stało w tych dwóch spotkaniach. - Czy słowa Artura Boruca, że "spieprzyliście szansę", to przesadna ocena Waszego występu na mundialu? - Szansa na pewno była, ale u nas zawsze się tak mówi po porażkach. My gdybamy, że jeśli zagralibyśmy z Ekwadorem, tak jak z Niemcami, to byśmy nie przegrali itd. To są jednak teorie wymyślane, aby lepiej się poczuć i podbudować. - Cztery lata temu po ostatnim meczu z USA, mówił Pan, że na następnym mundialu będzie zdecydowanie lepiej. Czy już Pan wie, dlaczego się nie udało? - Zawsze będę dobrze mówił o przyszłości, aby podbudowywać się, a nie dołować. Na pytanie dlaczego się nie udało, ciężko jest teraz odpowiedzieć. Na jednoznaczną odpowiedź trzeba będzie poczekać. - W dwóch meczach nie strzeliliście żadnej bramki. - Wiadomo, jak nie ma bramek, to nie wygrywa się meczów. To nasza największa bolączka. Dwa mecze przegrane i żadnej bramki - jest się na czym zastanawiać. - Czy we wtorek w Waszym ostatnim meczu, będzie się Wam chciało walczyć? - Z Kostaryką na boisku będzie taka walka jak z Niemcami. Musimy jednak dołożyć jeszcze coś więcej. - Czy Pana zdaniem powinno się po mundialu odmłodzić drużynę? - Na pewno kilku zawodników wejdzie do tego zespołu. Zawsze w reprezentacji są zmiany i to jest normalne. Jeśli ta reprezentacja ma grać lepiej, to takie zmiany powinny zostać przeprowadzone. - Maciej Żurawski dalej będzie chciał grać w kadrze? - Ja nie wiem, czy widzę dla siebie miejsce. Jeśli trener będzie mnie widział w kadrze, to nigdy nie odmówię. - W eliminacjach szło Wam dobrze, ale wygląda na to, że nie potraficie grać na turniejach. - Owszem, na turniejach nie potrafimy zaistnieć. Cztery lata temu była porażka, teraz to samo, choć został nam jeszcze mecz z Kostaryką. Trzeba jednak patrzeć w przyszłość i skupić się na eliminacjach do mistrzostw Europy, w których jeszcze nigdy nie graliśmy. - Przed mundialem jeden z dziennikarzy zapytał o pana formę strzelecką, a Pan odpowiedział, że nie ma co się o nią martwić. - Zawsze staram się patrzeć optymistycznie. Zawsze tak będę mówił, ponieważ znam swoją wartość i wiem, że stać mnie na strzelanie bramek. Nie mogę jednak nigdy obiecać tego, że ją strzelę. - Czy już w gronie kolegów rozmawialiście o przyczynach porażki w Niemczech? - Na razie nie powinniśmy o tym rozmawiać, bo mamy we wtorek do rozegrania jeszcze jeden mecz z Kostaryką. Nie ma sensu teraz mówić, że coś było dobre, a coś złe. Trzeba zmobilizować się na mecz, żeby zagrać jak należy. Później będzie jeszcze czas, aby o tym porozmawiać. - Oglądał Pan jakieś inne mecze podczas MŚ? - Czasami oglądam, ale nie wszystkie. Podpatruję jak grają inne zespoły i rzeczywiście niektóre grają nawet dobrze. Mnie podobali się Czesi, ale w ich pierwszym spotkaniu oraz Wybrzeże Kości Słoniowej. - Jak jest recepta na sukces w meczu z Kostaryką? - Strzelić bramkę i jej nie stracić. Trzeba zagrać przynajmniej tak jak z Niemcami, ale z tym, że musimy stworzyć więcej sytuacji bramkowych. - Czy ma Pan już dość tego mundialu, tych porażek i atmosfery przegranych mistrzostw? - Każda porażka męczy i źle wpływa na zawodnika. Tylko zwycięstwa dodają pewności siebie i sprawiają, że atmosfera jest lepsza oraz wszyscy są zadowoleni. Dopóki gramy jeszcze na tym mundialu, to każdy stara się jak najlepiej skoncentrować się na mecz z Kostaryką. Nikt na pewno jeszcze nie myśli o tym, co będzie robił po mistrzostwach świata. Andrzej Łukaszewicz, Barsinghausen mundial2006.blog.interia.pl Zobacz wyniki i tabele wszystkich grup Zobacz galerie zdjęć z mundialu