"Justyna wykonała tytaniczną pracę i, jak sama mówiła, była doskonale przygotowana do najważniejszych startów w tym sezonie. Wierzyłam, że ogromny wysiłek mojego męża i jego wychowanki przyniesie oczekiwane przez wszystkich rezultaty. Ja jej trzy medale różnych kolorów traktuję jak trzy złote. Ostatni bieg Justyny bardzo przeżywałam, ale rozegrała go po mistrzowsku, a jego scenariusz godny był dobrego thrillera. Wspaniale, że tak się wszystko ułożyło, po myśli męża i Justyny" - powiedziała Piątkowska. Jak zaznaczyła, powrót z Vancouver niestety nie oznacza końca sezonu, więc długo nie nacieszy się obecnością męża w ich wałbrzyskim mieszkaniu. "Aleks wpadnie do domu na dwa dni i znowu go poniesie na zawody Pucharu Świata. Trudno się przyzwyczaić do ciągłych rozłąk, ale cóż na to poradzić? Pocieszam się, że już niewiele pozostało do końca sezonu. Wtedy będziemy mieli nieco więcej czasu dla siebie" - przyznała z nadzieją w głosie żona trenera Wierietielnego. Mistrzyni olimpijska wraca do kraju w poniedziałek rano.