Menedżer Małysza, Edi Federer zobowiązał się pokryć 80 proc. pensji profesora. Resztę miałby płacić Polski Związek Narciarski. Według "PS", współtwórca sukcesów Małysza zażądał 5 tysięcy euro miesięcznie,a takich pieniędzy Federer nie zamierza płacić. - Cenie profesora, ale pięciu tysięcy euro nie zarabia żaden fizjolog w skokach narciarskich. Do tego dochodziłyby przecież solidne premie za sukcesy. To chyba koniec negocjacji, chociaż ostatnie zdanie w tej kwestii będą mieli Adam i trener Kuttin - powiedział Federer. Natomiast wykluczony jest powrót do współpracy z psychologiem dr Janem Blecharzem. - Kiedyś się z nim skontaktowałem z prośbą o indywidualną pomoc, ale on odmówił. Powiedział, że skoki narciarskie są dla niego zamkniętym rozdziałem. Zabolało mnie to - stwierdził Małysz.