O 16.30 w Kolonii rozpocznie się finał mistrzostw świata piłkarzy ręcznych, gdzie rywalem biało-czerwonych będą gospodarze. Nie ma w polskiej kadrze zawodnika, który by żałował, że finałowym rywalem będą Niemcy, a nie Francuzi. "Nie chodzi tylko o to, że już ich raz pokonaliśmy tu na mistrzostwach, a ich własna publiczność niewiele im pomogła. Po prostu Niemcy bardziej nam leżą jeśli chodzi o obronę niż Francuzi, którzy grają systemem 3-2-1, broniąc wysoko. Trzeba się namęczyć w ataku. A Niemcy bronią systemem 6-0, czyli sześcioma zawodnikami w linii" - wyjaśnił Mariusz Jurasik. "Śmiem twierdzić, że żadna drużyna na świecie grająca 6-0 nie jest w stanie nas powstrzymać. Dotychczasowe wyniki to potwierdzają i oby tak samo było w finale, choć Niemcy to już inna drużyna niż dwa tygodnie temu. Ale i my jesteśmy o wiele lepsi - dodał Marcin Lijewski. "Niemcy to dla mnie wymarzony finał. Wyśniłem go sobie jeszcze przed rozpoczęciem turnieju. Kiedy trafiliśmy na nich w grupie, pomyślałem sobie: "wprawdzie to nie finał, ale przynajmniej tu ich walniemy". A teraz los podarował nam drugą szansę. Tamto zwycięstwo cieszyło nas podwójnie, bo po skandalicznym sędziowaniu wygraliśmy i z zawodnikami, i z arbitrami. Ale pewnie teraz będzie podobnie. Niemcy są już w finale, cały świat będzie patrzył. Wierzę w czystą walkę, bez żadnych pozasportowych aspektów - ekscytuje się Marcin Lijewski. "Przeczucia przed niedzielnym finałem? Będzie dobrze. Bardzo dobrze. To nie tylko urzędowy optymizm. Za blisko jesteśmy tego wielkiego spełnienia, żeby dać sobie wydrzeć z rąk ten złoty medal. Ja w niego wierzę - stwierdził Adam Weiner jednen z dwóch polskich bramkarzy.