Władysław Kozakiewicz na igrzyskach olimpijskich w Moskwie zdobył kiedyś złoty medal, pobił rekord świata oraz zmusił sto tysięcy kibiców (głównie gwiżdżących na niego Rosjan) do wysłuchania "Mazurka Dąbrowskiego". Pokazał "wała" tym wszystkim, którzy mu jak najgorzej życzyli. Faworytem gospodarzy na stadionie w Łużnikach był przecież sowiecki tyczkarz - Wołkow. Minęły 43 lata i Bartosz Zmarzlik nie zginając ręki w łokciu też pokazał "gest Kozakiewicza", ale osobom reprezentującym Discovery oraz FIM. Oni także mu jak najgrorzej życzyli. Przecież to nie on, a Szwed - Fredrik Lindgren miał wygrać tegoroczny cykl Grand Prix po dyskwalifikacji Polaka w Vojens. Świeżo upieczony czterokrotny mistrz świata zareagował jak na mistrza przystało. Na tyle, że jego wrogom po prostu opadły szczęki. To jest po prostu jego rok, bo poza sukcesem w rywalizacji indywidualnej dorzucił przecież złoto drużynowego pucharu świata. Poza tym w kraju też został mistrzem. Można na palcach jednej ręki policzyć te turnieje, które Bartek przegrał. Tak było chociażby w Kryterium Asów w Bydgoszczy i w Złotym Kasku w Opolu. Co ciekawe, wspomniane zawody odbyły się pod moim Patronatem Honorowym. Po triumfie Bartosza Zmarzlika na Motoarenie można powiedzieć "oliwa sprawiedliwa" albo "Bartek potęgą jest i basta". Wyjątkowe wydarzenie w Grudziądzu. Tak tworzy się historię W cieniu ostatniej rundy Grand Prix w grodzie Kopernika miało miejsce wydarzenie, które zapewne za pięćdziesiąt czy sto lat będzie przypominane przez historyków sportu, a zwłaszcza żużla. 62 kilometry od Torunia, w Grudziądzu, podpisaliśmy list intencyjny odnośnie powstania w bardzo szybkim terminie Narodowego Muzeum Żużlowego. Ów list, który zapoczątkowuje powstanie pierwszej na świecie instytucji muzealnej zajmującej się "czarnym sportem" został podpisany przez piszącego te słowa oraz Macieja Gralaka, a więc inicjatorów stworzenia Narodowego Muzeum Sportu Żużlowego. Ponadto swoje podpisy złożyli Krzysztof Szczucki oraz prezydent Grudziądza - Maciej Glamowski. Muzeum ma się mieścić w samym centrum Grudziądza, w mieście, w którym dyrektorem teatru w II Rzeczypospolitej w latach 1930 był mój dziadek Henryk Karol Czarnecki. W tamtym czasie w budynku, który teraz przeznaczono na muzeum, mieścił się wielki dom towarowy. Zatrudniał on bardzo dużą jak na tamte czasy liczbę przeszło stu pracowników. Przypomnę, że środowisko, które zainicjowało budowę Narodowego Muzeum Sportu Żużlowego zorganizowało również w tym roku wystawy z okazji stulecia żużla na świecie. Odbyły się one w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego w Warszawie. Ponadto oglądać je mogli kibice w Bydgoszczy oraz właśnie w Grudziądzu. Tak się dzieje historia... Ryszard Czarnecki