30-letni Mesa uciekł z hotelu w Charlotte, w którym zakwaterowani byli Kubańczycy. Ujawnił, że decyzję podjął jeszcze przed turniejem, ale tłumaczył ją zamiarem gry w lidze zawodowej. "Na Kubie nie jest to możliwe" - przyznał. Po przegranym, czwartkowym meczu z broniącym tytułu Meksykiem 0-5 Mesa uciekł po drabinie przeciwpożarowej. Na dole już czekał na kubańskiego zawodnika samochód, w którym siedzieli członkowie jego rodziny. W niedzielnym spotkaniu z Salwadorem (1-6) w Chicago nazwisko Mesy widniało na... liście graczy kontuzjowanych. Po ostatnim gwizdku zespół Kuby natychmiast opuścił stadion Soldier Field, a selekcjoner Raul Gonzalez nie pojawił się na zwyczajowej konferencji prasowej. Kubańczycy zajęli ostatnie, czwarte miejsce w grupie A. Przegrali trzy mecze, strzelili jedną bramkę, a stracili aż 16.