Na osiem goli Barcelony na Camp Nou jej fani czekali 14 lat, od zwycięstwa nad Logrones. Bardzo długo, zwłaszcza, że w ostatnich trzech sezonach drużyna zostawiła za sobą długą listę ciężkich ofiar. W ubiegłym sezonie 0-8 przegrała z Barcą Almeria, ale w meczu u siebie. Poza tym zespół Pepa Guardioli wbił sześć bramek Maladze, Valladolid, Altetico Madryt, Saragossie, Sportingowi i Realowi Madryt w legendarnym 6-2 na Santiago Bernabeu. Spis tych, którzy dostali po pięć "ciosów" (Villarreal, Sevilla, Deportivo, Espanol, Real Sociedad) wyczerpuje niemal grono znaczących rywali w Primera Division. Jedyna Valencia miała zawsze patent na drużynę Guardioli - najwyżej przegrywając z nią tylko 0-4. Dlatego nikogo specjalnie nie szokowały słowa Jose Luisa Mendilibara, który wyjątkowo obawiał się wyprawy na Camp Nou. Trener Osasuny miał rację, że po dwóch kolejnych remisach gracze Barcy będą chcieli wziąć rewanż. Padło na jego drużynę, której stratę ośmiu bramek wywróżył on sam. "Kiedy grasz z Barceloną odważnie, to wlepi ci osiem goli, a kiedy defensywnie, to też osiem". Jego przepowiednia spełniła się w sobotę. Leo Messi zaliczył hat-tricka, miał poza tym dwie asysty i dwa razy trafił piłką w słupek. W siedmiu oficjalnych meczach tego sezonu uzbierał już dziewięć bramek. Przeciw Osasunie dwa razy asystował mu Cesc Fabregas, z którym Argentyńczyk rozumie się jeszcze lepiej niż z Andresem Iniestą. A przecież umiejętność współpracy z Messim jest dla Guardioli najwyższym kryterium przydatności w zespole. Fabregas nie dokonuje jednak cudów, tylko przypomina sobie to, co obaj wypracowali kiedyś w sekcjach młodzieżowych. Cesc uważa, że Leo zmienił się tylko pod jednym względem. Gdy osiem lat temu wyjeżdżał z Katalonii, rozstawał się w "La Masia" z genialnie uzdolnionym, ale wątłym chłopaczkiem. Dziś Messi jest silny jak tur. Poza asystowaniem Messiemu Fabregas zdobył sam bramki w trzech kolejnych meczach ligowych otwierających sezon, co w Arsenalu nie udało mu się nigdy. Jest najlepszym z możliwych zastępców Iniesty, który po kontuzji w spotkaniu Champions League z Milanem będzie się leczył przez miesiąc. Coraz pewniej w zespole czuje się też Thiago Alcantara, urazy pomocników nie sprawią pewnie Guardioli tyle kłopotów, co obrońców. Prawdziwy egzamin jednak dopiero przed Fabregasem. W środę Barca wyjeżdża na Mestalla, a póki co Valencia wciąż wyprzedza ją w tabeli. W sobotę na Camp Nou zjawi się odnowione Atletico Madryt i po tych dwóch meczach będzie jasne, czy Katalończycy są równie mocni bez Iniesty. A co do rekordów strzeleckich drużyna Guardioli wciąż ma, nad czym pracować. 11 września 1949 roku Katalończycy zwyciężyli Gimnastic 10-1. Okazji do poprawienia tego osiągnięcia będzie kilka w tym sezonie. Osasuna to wcale nie jest najsłabsza drużyna Primera Division, do soboty miała tyle punktów, ile Barcelona. Dyskutuj z Darkiem Wołowskim na jego blogu