W porównaniu z pierwszym meczem z Ekwadorem (0:2) w podstawowej jedenastce "biało-czerwonych" zabrakło Mariusza Jopa i Mirosława Szymkowiaka. Ich miejsce zajęli Bartosz Bosacki i Ireneusz Jeleń. Chociaż na wypełnionym do ostatniego miejsca Westfallenstadion podopieczni Pawła Janasa grali z dużym poświęceniem i zaangażowaniem, to jednak już w pierwszej połowie gospodarze zmarnowali trzy dogodne sytuacje. Najpierw dwukrotnie bliski zdobycia gola był Miroslaw Klose (raz po jego strzale bardzo dobrze interweniował Artur Boruc), a tuż przed przerwą najlepszej okazji nie wykorzystał Lukas Podolski. W drugiej połowie Niemcy długo nie mogli przebić się przez naszą defensywę, a Polacy zaczęli grać nieco odważniej. Jens Lehmann musiał interweniować po uderzeniu z dystansu bardzo aktywnego Ireneusza Jelenia. Dużo więcej pracy miał jednak "vis-a-vis" Lehmanna. Artur Boruc wyśmienicie bronił po uderzeniach Klose i Lahma. Położenie "biało-czerwonych" mocno skomplikowała sytuacja z 75. minuty, kiedy po bezsensownym faulu w środku pola drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartę otrzymał Radosław Sobolewski. Szczęście dopisało nam jeszcze w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry, gdy w ciągu pięciu sekund, po strzałach Klose i Ballacka, od straty bramki dwukrotnie uchroniła nas poprzeczka. Niestety minutę później wprowadzony za Podolskiego Oliver Neuville, uprzedził polskich obrońców i po zagraniu Odonkora, wślizgiem zdobył zwycięskiego gola dla Niemców. Druga porażka Polaków praktycznie przekreśliła szanse na awans do kolejnej rundy. Ostatnią nadzieją "biało-czerwonych" jest czwartkowe spotkanie Kostaryki z Ekwadorem, w którym wypada kibicować ekipie z Ameryki Środkowej. Ewentualna wygrana Kostaryki i nasze wysokie zwycięstwo w ostatniej kolejce właśnie z tą drużyną, pozwoliłoby wspaniałym polskim kibicom dłużej cieszyć się atmosferą mundialu... Andrzej Łukaszewicz, Dortmund mundial2006.blog.interia.pl Zobacz RELACJĘ z meczu oraz GALERIĘ zdjęć