Poznańska Warta pod względem marketingowym zaczyna gonić znacznie bogatszego rywala zza miedzy - Lecha. Klub od kilku tygodni prowadzi "zieloną rewolucję", w ramach której zachęca do przychodzenia mieszkańców Wielkopolski na mecze Warty. Kampania reklamowa, której twarzą jest nowa prezes Izabela Łukomska-Pyżalska, prowadzona jest z rozmachem. Bilbordy, spoty reklamowe i dziesiątki tysięcy ulotek wysyłanych do domów mają poprawić przeciętną do tej pory frekwencję na trybunach. Podczas ostatniego jesiennego spotkania z Górnikiem Polkowice, na mogącym pomieścić 43 tysiące widzów Stadionie Miejskim, zasiadło niespełna 500 kibiców. Nowa szefowa piłkarzy Warty zadecydowała, że mecze w Poznaniu w rundzie wiosennej będzie można obejrzeć za darmo. Kibice muszą jednak odebrać bezpłatną wejściówkę, która upoważni do wejścia na stadion. - Do czwartku rozdaliśmy ok. dziewięć tysięcy biletów - poinformował nowy dyrektor organizacyjny Warty Krzysztof Paryzek. Szkoleniowiec Warty Bogusław Baniak podkreślił, że ważne jest, aby ambitną pracę marketingową powiązać z wynikiem sportowym. - Teraz my musimy piłkarsko dorównać tym wszystkim działaniom marketingowym. Nie ma wątpliwości, że w Poznaniu rodzi się druga, po Lechu, siła piłkarska. Pamiętam, gdy przychodziłem do Lecha grającego jeszcze w drugiej lidze, spotkanie z Tłokami Gorzyce oglądało 200 osób. Gdy kończyłem pracę w Poznaniu, na mecz z Amiką Wronki przyszło 25 tysięcy - wspomniał szkoleniowiec. Głównym celem poznaniaków w obecnym sezonie jest utrzymanie się w pierwszej lidze. W przyszłym roku Warcie marzy się powrót do ekstraklasy, który uświetniłby obchody 100-lecie istnienia klubu.