Zidane, który w poniedziałek skończy 36 lat, przyjechał w niedzielę do Wiednia. Przed południem odbył pokazowy trening i rozegrał mecz z 20. nastolatkami w tzw. strefie kibiców, po południu, z 70-minutowym opóźnieniem spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej, a wieczorem z trybun stadionu im. Ernsta Happela ma oglądać ostatni z ćwierćfinałów Euro-2008 między Włochami i Hiszpanią. "Uwielbiam dzieci, a za dowód niech posłuży fakt, że mam czterech synów - powiedział Zidane. - Zabawa z nimi, praca, czy gra w piłkę sprawiają mi wielką frajdę. Cieszę się, że mogę im dać trochę radości. Łączę w Wiedniu przyjemne z pożytecznym, bo chętnie wybiorę się także na mecz. Spodziewam się dobrej gry, bo w obu zespołach są wielcy piłkarze". Będzie to pierwsze spotkanie Euro-2008, które "Zizou" obejrzy z trybun. Wcześniejsze śledził w telewizji. "Uważam, że sobotni ćwierćfinał Rosja - Holandia był do tej pory najlepszym widowiskiem. Obie drużyny pokazały klasę, ale zryw Rosjan w dogrywce był imponujący. Podobnie jak gra Andrieja Arszawina. Ten piłkarz pozostawił po sobie świetne wrażenie" - ocenił mistrz świata z 1998 i mistrz Europy z 2000 roku. Zgodził się, że awans do czołowej czwórki Rosji i Turcji można uznać za niespodziankę, ale ... "Wyczyny Greków przed czterema laty pokazały, jak bardzo trzeba być ostrożnym w typowaniu faworytów. Mistrzostwa Europy to szalenie trudny turniej, stawka drużyn jest bardzo wyrównana, dlatego nietrudno o nieprzewidziane wyniki" - dodał, informując, że jego cichym faworytem była Portugalia. "Niestety trafiła na świetnie dysponowanych Niemców i odpadła. Niemiecki zespół nie zaczął turnieju w dobrym stylu. Męczył się, gra się nie kleiła, ale w ćwierćfinale zobaczyliśmy już zupełnie inne oblicze tej ekipy. Wreszcie na miarę talentu i możliwości zagrał Michael Ballack. Był prawdziwym przywódcą, liderem zespołu. Tak grająca ekipa trenera Joachima Loewa może być bardzo wysoko" - podkreślił 108-krotny reprezentant Francji, który oczywiście nie krył rozczarowania występem "Trójkolorowych". "Jest mi smutno, bo ciągle mam w reprezentacji wielu przyjaciół, nawet kolegów z boiska. Trudno mówić o przyczynach, ale występu w Euro-2008 nie można uznać za udany" - stwierdził, nie chcąc wypowiadać się o ewentualnej zmianie na stanowisku selekcjonera, choć francuscy dziennikarze próbowali wymusić na nim opinię na temat zastąpienia Raymonda Domenecha przez jego kolegą z drużyny narodowej, Didiera Deschampsa. "To trudny temat. Na szczęście nie jestem pracownikiem federacji i nie muszę podejmować tej decyzji. Zresztą w naszym kraju mamy 60 mln selekcjonerów (to liczba ludności Francji - przyp. PAP), więc jest z kogo wybierać" - odparł. Wymijająco odpowiedział również na pytanie o możliwy transfer Portugalczyka Cristiano Ronaldo z Manchesteru United do Realu Madryt, w którym występował przez pięć lat. "Słyszałem, że kosztuje już więcej ode mnie, a to coś znaczy - przyznał z uśmiechem. - A tak poważnie, to powinien się zdecydować na transfer tylko jeśli jest absolutnie pewny takiego ruchu. Przy podobnych decyzjach nie może być wątpliwości, bo to później źle wpływa na aklimatyzację w nowym otoczeniu. Na pewno nie stoi przed łatwym wyborem" - zakończył Zinedine Zidane. Z Wiednia - Paweł Puchalski