"Po wylądowaniu w Vancouver czekałem jak zwykle na bagaż, który się nie pojawił. Informacja, że zaginął spowodowała ogromny szok. Nie muszę tłumaczyć czym dla mnie są specjalnie dopasowane karabiny. Wyszedłem z lotniska tak jak stałem i na miejscu już musiałem od kolegów pożyczyć różne części ubrania. Narty na szczęście poleciały z bagażem reprezentacji wcześniej, lecz pierwszy trening przeprowadziłem w butach o trzy numery za duże i w bardzo szerokich spodniach od dresu jednego z działaczy" - powiedział biathlonista norweskiemu dziennikowi "Verdens Gang". Bjoerndalen przyleciał do Kanady we wtorek. Karabiny odnalazły się dopiero w środę i przyleciały do Kanady w czwartek dzięki specjalnym staraniom linii lotniczych. Okazało się, że przyczyną ich zagubienia były opóźnienia samolotów i zaostrzone kontrole bezpieczeństwa na lotnisku w Amsterdamie. Wychodząc z samolotu Bjoerndalen miał ze sobą jedynie korektorski egzemplarz książki o sobie, która ukaże się zaraz po igrzyskach. Nosi ona tytuł "Droga do Vancouver" i składa się głównie ze zdjęć szwajcarskiego fotografa Stephena Boegliego, który jeździł z Bjoerndalenem przez trzy lata na zawody i towarzyszył mu w życiu prywatnym m.in. podczas obiadu z królem Norwegii Haraldem. Druk książki rozpocznie się na początku marca, po dopisaniu 15 stron o zimowych igrzyskach w Vancouver. Pierwszy nakład, w liczbie 11 tysięcy egzemplarzy, został już sprzedany i norweski wydawca zdecydował się na przygotowanie drugiego wydania. "Książka składa się głównie ze zdjęć, aby pokazać, w jaki sposób mistrz osiąga sukcesy i dlatego tekst zredukowany został do minimum. Dzięki zdjęciom z życia pozasportowego roboczy tytuł to "Król Prywatnie" - powiedział Boegli. "Pomimo, że książka wyjdzie zaraz po olimpiadzie w Vancouver, jakbym po niej kończył karierę, to zapewniam wszystkich, że o jej końcu zacznę rozważać dopiero po zimowych igrzyskach w Soczi za cztery lata" - powiedział Bjoerndalen.