Długo czekać nie musieliśmy. Oto poemat na temat walki, której "Dragonowi" nie udało się wygrać. "Pięści ze stali" - ot tytuł gali, na którą wszyscy w Polsce czekali. Albert Sosnowski kontra Witali, na krańcu Niemiec, w sercu Westfalii, I choć daleko, fani zjechali? Dumni kibice z kraju całego, by dopingować boksera swego. Chłopaka z Polski, który krajanem, podjął najcięższe w życiu wyzwanie. Ranga potyczki ogromna wielce, mistrzowski pas czempiona ciężkiej. Tyle już potów lali Polacy, nikt jednak wcześniej go nie wywalczył. Bił się Gołota z różnymi skutki, były radości - były tez smutki. Były minuty, były sekundy , w pełnym dystansie toczone rundy. I choć nasz "Andrew" czołówką ścisłą, nigdy nie było pasa nad Wisłą. Wszechwaga bowiem ma swoje prawo: trzeba w niej walczyć niczym gladiator ! Stwierdzam to śmiało, z całą odwagą, prestiż największy, podobnie z wagą. Aż tu o dziwo ! Po pięciu latach, ponownie Polak na oczach świata. Wspaniała gala, cud widowisko do celu kawał, jednak tak blisko. Bój o historię, wpis na jej karty, każdy to śledził z tchem wnet zapartym. Pierwszy raz w życiu, będąc tak blisko, opisać pragnę - widząc to wszystko. Witali owszem, robi wrażenie, piekielnie mocne ma uderzenie. Zasięg zaś ramion znacząco większy, w dodatku jeszcze dużo też cięższy. Żelazny doktor, stalowa garda, głowa jak kamień - nadzwyczaj twarda! Gargantuiczny olbrzym ze wschodu, maksymalista swego zawodu. Płynny ruch w ringu, nogi pracują, a szybkie pięści ciągle punktują. Uniki, zejścia, godne czempiona, postawa w ringu - zawsze skupiona. Patrząc na niego z samego bliska, powiem Wam jedno :"perfekcjonista". Naprzeciw niego pretendent mniejszy, w żadnym wypadku mniej ambitniejszy. Walczył solidnie, dał z siebie wszystko, cóż jednak zrobić, gdy obok Kliczko? Smok zionął ogniem, kłuł go prostymi, w dystansie straszył zamachowymi. By nie iść w sukurs z mistrza ciosami, wspaniale schodził mu pod rękami. Głowa niziutko, cały czas w gardzie, szkoda, ze zasięg nie pomógł bardziej. Ogromne serce, heroizm w walce, "biłeś się pięknie"! Uwierz mi Albert. Wielkie Ci dzięki, kłaniam sie nisko, godne stworzyłeś nam widowisko. Nie wszystko przecież jest juz stracone, możesz być jeszcze ciężkim czempionem. Z taką ambicją i takim sercem, szybko osiągniesz mistrzów perfekcję! Okiem kibica patrząc na walkę, spełnieniem marzeń gala na Schalke! Witold Berek, Gelsenkirchen