INTERIA.PL: Czego możemy się spodziewać po sobotniej gali? Maciej Zegan: - Możemy spodziewać się tego, iż to właśnie w Polsce zostanie tytuł mistrza świata. Jest to naprawdę możliwe. Mi też nie dawano szans przed starciem z Arturem Grigorianem, ale wierzyłem w to bardzo mocno i powinienem ten tytuł zdobyć. Rozmawiałem telefonicznie z Tomkiem i powiedział mi, że przyjeżdża do Wrocławia po tytuł mistrza świata, a nie żeby się tylko pokazać. On wie po co wchodzi do ringu. Jak oceniasz szanse Tomasza Adamka z Witalijem Kliczko? - Pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Doskonale znamy ich atuty. Tomek to przede wszystkim szybkość. Jest zdecydowanie szybszy od Ukraińca. Z kolei Kliczko ma przewagę w postaci warunków fizycznych. Jego siła i siła uderzenia jest znacznie mocniejsza. W ringu to wszystko może się wyrówna. Adamek znacznie wzmocnił ostatnio siłę uderzenie. Czy może to negatywnie rzutować na jego szybkość? - Na pewno nie. W rozmowach, które z nim odbyłem zapewniał mnie, że jego przygotowania były pod kontrolą. Siła bierze się głównie z dynamiki. Sztab szkoleniowy Tomka na pewno na bieżąco wszystko monitorował. Oni są za to odpowiedzialni. Jeden jest odpowiedzialny od siły fizycznej, drugi jest wydolności, trzeci od techniki, czwarty mobilizuje go do walki. Jak wygląda obecny etap przygotowań naszego bohatera? - Solidnych treningów już nie ma, ale musi się regularnie poruszać, żeby nie zardzewiał. Po prostu podtrzymuje rytm, wszystko robi już na luzie. W wagach ciężkich tak właśnie wygląda okres przygotowawczy, natomiast w tych lżejszych kategoriach wagowych trenuje się praktycznie do samego końca. Rozmawiał Konrad Kaźmierczak