W czwartkowy ranek pracownicy Hutnika oniemieli, gdy spojrzeli na murawę stadionu, na którym za kilka godzin swój ekstraklasowy mecz z Jagiellonią Białystok rozegrać ma Cracovia. Świeżo położona murawa ze Stadionu Śląskiego, która świetnie przyjęła się na stadionie w Nowej Hucie przez noc przemieniła się w jedno wielkie kretowisko. Wygląda to tak, jakby wszystkie okoliczne krety nagle postanowiły się przeprowadzić właśnie pod płytę boiska na Suchych Stawach. Skutek? Setki krecich kopców w każdym zakamarku boiska. W polu karnym, na środku boiska, w bocznych sektorach i przy wszystkich liniach bocznych. Krety podkopały nawet narożną chorągiewkę, która wskutek "sabotażu" szkodników upadła na murawę. - Takiej inwazji tych małych gadów w życiu nie widziałem - łapie się za głowę Janusz Prochowiak, od lat odpowiedzialny za murawę na obiektach Hutnika. - Panie, co ja teraz zrobię z tymi kretami? Nie rozgonię przecież w pojedynkę. Trzeba chwytać za grabie i równać te kopce, żeby chłopaki mogli zagrać z Jagiellonią - dodaje wyraźnie roztrzęsiony czekającym go zadaniem. Jak udało nam się ustalić, na pomoc władzom Hutnika mają ruszyć specjaliści z miejskiego zakładu deratyzacji, którzy swoimi sposobami zamierzają wypłoszyć uporczywych lokatorów z murawy w Nowej Hucie. Jak wiadomo, kret jest w Polsce gatunkiem chronionym, więc będzie można go wypłoszyć jedynie falami radiowymi, nieprzyjemnymi dla kreciego ucha. Krety trzeba jak najszybciej przepłoszyć, gdyż istnieje niebezpieczeństwo, że drążąc kopce pod murawą uszkodzą delikatną aparaturę podgrzewania boiska, która zainstalowana została zaledwie miesiąc temu. Ewentualne straty poczynione przez szkodniki mogłyby iść w miliony. Miasta nie stać na ponowne rozkopywanie placu gry, nie mówiąc już o tym, że użytkujące nowohucki obiekt Cracovia i Wisła musiałyby się z powrotem przenieść na Stadion Ludowy w Sosnowcu.