<a href="http://www.rmf.fm/fakty/?id=145538">POSŁUCHAJ KRĘCINY!</a> "Sytuacja jest klarowna: jestem oskarżony, nie wydaje mi się, że jestem winny, więc nie widzę powodów, by wycofać się z kandydowania na szefa PZPN" - mówił w RMF FM Kręcina, który dałby się pokroić za swą niewinność. Zapewnił, że wbrew temu, co ujawnił nam wczoraj minister sprawiedliwości, nie przyznał się do winy, a o całej sytuacji w polskiej piłce dodał: "Jeszcze niedawno myślałem, że tak nie jest, ale teraz mogę powiedzieć, że to dogrywka meczu rząd - PZPN". "Od 25 lat jestem w związku i nie pamiętam, aby któryś rząd zapytał: Czy i jak wam pomóc?" - powiedział Kręcina. Jak zareagował na słowa Muńka Staszczyka z T.Love, który powiedział: "Jak patrzę na kandydatów na nowego prezesa PZPN-u w stylu Lato i Kręcina, to mi się słabo robi"? "Znam Muńka Staszczyka i jak patrzę na jego występy, to też mi się słabo robi" - wypalił Kręcina. Poniżej cały wywiad z "Kontrwywiadu". Konrad Piasecki: Sekretarz generalny, także kandydat na prezes PZPN Zdzisław? i tu zaczyna się problem. Zdzisław Kręcina, sekretarz generalny PZPN: Kręcina. Witam państwa. Mimo prokuratorskich zarzutów? - Mimo. Nie K.? - Nie. Jest pan Kręciną i nie ma pan nic przeciwko przedstawianiu pana w tym wywiadzie i w jakichkolwiek innych publicznych sytuacjach jako Zdzisława Kręcinę? - Tak jest. A internauci będą mogli pana zobaczyć bez pasa na oczach? - Oczywiście. Nazwisko nosi pan z domu i oczy również? - Tak. I uważa pan, że policyjny dozór i oskarżenia zagrożony pięcioma latami więzienia to świetna rekomendacja dla szefa związku piłkarskiego? - Tak się akurat złożyło. Nie wszystko z mojej winy. Zobaczymy co będzie dalej. Nie zamierza wycofać się pan z kandydowania? - Nie zamierzam. Nawet pan tego nie rozważa? - Na razie nie rozważam. A co musiałoby się stać, żeby pan zaczął rozważać? - Nowe okoliczności. Na razie sytuacja jest klarowna. Zobaczymy. Klarowna jak klarowna. Ktoś, kto ma prokuratorskie oskarżenie, kandydujący na prezesa związku, to nie jest moim zdaniem klarowna sytuacja. - Oczywiście, że nie. Ale klarowna w takim sensie, że mam oskarżenia. Nie wydaje mi się, że jestem winny. W związku z tym nie widzę powodów, żeby się wycofać. Przyznał się pan do winy? - Nie. Minister sprawiedliwości, który wczoraj siedział na tym miejscu mówił, że według jego informacji pan się przyznał. - Nie. To nieprawda? Do żadnego z zarzutów pan się nie przyznał? - Nie. One dotyczą generalnie niegospodarności. Przelał pan pieniądze, których pan nie powinien przelać z jednego budżetu do drugiego. - Niedokładnie tak to było, ale niestety nie mogę o tym mówić. Szef Niezależnej Komisji Wyborczej Michał Kleiber mówi tak: "W trosce o to, żeby nie pogrążać zupełnie wizerunku PZPN apeluję, niech pan Kręcina zrezygnuje z kandydowania". - Ja rozumiem pana profesora, ale on nie zna wszystkich okoliczności. Może tak mówić. Załóżmy, że zostanie pan wybrany. Wie pan, że prokuratura może pana zawiesić w czynnościach? - Wszystko może zrobić. Jest 276 artykuł kodeksu postępowania karnego, który mówi o tym, że prokuratura może zastosować taki środek. Warto mimo wszystko kandydować? - Nie mogę tego nawet skomentować. A gdyby pana aresztowano, wtedy by się pan wycofał? - Nie mógłby brać udziału w wyborach. To już jest zupełnie inna sprawa. Za własną niewinność da się pan pokroić? - Tak. Nie mogę odejść ze związku po ponad 20 latach pracy z taką opinią. Muszą udowodnić, że jestem niewinny. A za niewinność Janusza W., byłego selekcjonera polskiej reprezentacji też się pan da pokroić? - Nie. To jest indywidualny przypadek każdego z tych zatrzymanych i to jest ich sprawa. Wiele osób mówi "Można się było tego spodziewać. Nie jestem zaskoczony. Janusz robił dziwne rzeczy". Pan też te dziwne rzeczy widział? - Nie mogę oceniać działalności trenerów ligowych, dlatego że w bardzo niewielkim stopniu uczestniczę w takich rozmowach. Janusz W. za kratami, pan oskarżony, problemy z prawem ma coraz więcej i coraz wyżej ustawionych w PZPN osób. Myśli pan, że przed czwartkiem i przed wyborami będą następni? - Trudno mi powiedzieć. Może odsunąć wybory i zapytać prokuraturę, kto jest następny w kolejce? - Nie tędy droga. Trzeba doprowadzić do wyborów do końca tych rozstrzygnięć prokuratorskich i sądowych i zacząć od nowa. A jak pan myśli, kto je wygra? - Dzisiaj każdy z kandydatów ma 25 procent szans. Nawet pan z prokuratorskimi oskarżeniami? - Może ja mam mniej. Myśli pan, że osłabia to pańskie szanse czy wręcz przeciwnie? Działacze piłkarscy to są tacy ludzie, którzy sobie pomyślą "O nie. Zdzicha nie damy skrzywdzić"? - Jestem pewien, że większość mi ufa i jeśli mówię, że jestem niewinny, to jestem niewinny. Pańskim zdaniem ktoś jest następny na liście do zatrzymania? - Nie wiem, tego nie wiem. A, pańskim zdaniem, cała ta akcja czemuś ma służyć, czy to jest rzeczywiście tak, jak mówią rządzący, zwykła rutyna prokuratorska, kolejne podejrzenia, kolejne zarzuty, no to się zatrzymuje. - Ja chcę wierzyć, że tutaj nie ma żadnej gry, że jest to typowa, rutynowa praca prokuratury, która bada te wątki. Chce pan wierzyć czy pan wierzy? - Chcę wierzyć. Ale pan nie wierzy. - Tego nie powiedziałem. A uderzy się pan w pierś i powie: "Rzeczywiście zgrzeszyliśmy, należy nam się to wszystko"? - Tak, oczywiście, nie możemy mówić o pojedynczej winie każdego z działaczy, ale jako związek być może za późno zareagowaliśmy na to, co zaczęło się? Wy zaczęliście reagować wtedy, kiedy już mleko się wylało, byli aresztowani, zatrzymani, wideo przekazywania łapówek, a wy cały czas twierdziliście wcześniej: "Żadnej korupcji nie ma, jesteśmy niewinni, związek jest czysty". - Wie pan, tak w każdym kraju Europy mówią i prędzej czy później wszędzie to wychodzi. Ale pan wie, że każdy minister, każdy polityk, każdy szef, gdyby coś takiego działo się z jego podwładnymi, to by się podał do dymisji. - Nie słyszałem, żeby minister zdrowia podawał się do dymisji z tego powodu. Ale gdyby wiceminister zdrowia został zatrzymany za łapówkę, sekretarz czy doradca główny ministra, to pewnie nie miałby wyjścia. A wy jesteście w takiej sytuacji. - Nie, u nas gdyby rzeczywiście dotyczyło to prezesa, wiceprezesa, czy sekretarza również byłaby taka sama akcja. Ale sekretarza dotyczy, bo pan już ma zarzuty prokuratorskie. Wiceprezes związku ma zarzuty prokuratorskie. - Pan wie, że to są tylko zarzuty. Dopiero musi być prawomocny wyrok, żeby panowie powiedzieli, że coś się wydarzyło. - Tak. "Dziennik" pisze, że rząd ma kolejny pomysł na to, jak w was uderzyć, w listopadzie wejdzie kontrola skarbowa i zabierze wam 40 milionów złotych. Co wtedy? - Widzi pan, problem rządu polega na tym, że - przynajmniej ja nie pamiętam, a od 25 lat jestem w związku z przerwami - żeby któryś rząd czy minister zapytał, czy trzeba nam jakoś pomóc. Ciągle słyszymy tylko o tych rzeczach, o których pan teraz mówi. Ale jak będzie prokuratura, będzie kontrola skarbowa, bez 40 milionów sobie dacie radę? - Nie. To co w tedy będzie? - Nie wiem, takiego scenariusza nie rozważam. A pańskim zdaniem w co gra rząd całej tej historii? - Gdybyśmy wiedzieli, to byśmy zareagowali tak, jak życzy sobie tego rząd. Gdyby rząd powiedział: "Wybierzcie Zbigniewa Bonka", bo takie są <a href="http://pomponik.pl" target="_blank">plotki</a>, wiemy o tym obaj, że chodzi o grę na Bońka, gdyby rząd powiedział: "Tylko Boniek jest dla nas kandydatem, którego możemy zaakceptować", to zostałby wybrany? - Tego nie wiem, ja nawet nie mam mandatu, więc? szesnastu innych moich kolegów będzie glosowało. Pan uważa, że to co dzisiaj się dzieje, to jest taka dogrywka w meczu PZPN-rząd sprzed trzech tygodni, czy już przygotowania do wyborów. - Jeszcze pare dni temu myślałem, ze to nie jest dogrywka, dzisiaj myślę, że to jest dogrywka. Wie pan, kto to jest Muniek Staszczyk? - Tak. Taki piosenkarz, T.Love. Mówi tak: "Jak patrzę na kandydatów typu Grzegorz Lato czy Zdzisław Kręcina, to mi się słabo robi". - No jak patrzę na jego występy, to też mi się słabo robi. Zdzisław Kręcina - kandydat i nic tego nie zmieni? - Tak, dzisiaj kandydat. Zdzisław Kręcina, dziękuję bardzo. - Dziękuję.