Mamy astronomiczne przesilenie, co niektórym rzuca się silnie na łepetynę. Jedni ze wzmożonym zapałem tropią Żydów, inni Niemców, jeszcze inni agentów - gdy normalnemu człowiekowi życie powinno płynąć nie na tropieniu, a na nicnierobieniu! Wczoraj, w tak zwanym Dniu Kobiet, widziałem słodki obrazek: ona z tulipanem, on z paczką chipsów paprykowych. Pięć złotych i tyle szczęścia! W dodatku chłopak uśmiechał się tak, jakby miał coś obiecane... Niestety, większość ludzi wariuje i to wcale nie politycy (choć i tam kandydaci do żółtych papierów są, w moim rankingu pierwsza trójka to Kurski, Niesiołowski i Niesiołowski). Na przykład szaleju objedli się chyba ludzie związani z polską siatkówką. Wiceprezes Adamski ze związku ujawnił w szczerej rozmowie z "Wyborczą", że cały ten Lozano za pyski ich wodzi, zwodzi i do pracy nie chodzi (też bym nie chodził, mając kasę za nic, i stadko koni w Argentynie). No i kiedy już zacząłem wierzyć, że siatkarskie sprawy postawione na głowie powracają na nogi - no to tego Adamskiego za wywiad wywalili, a Lozano przeprosili. Za co? Za prawdę? Lozano, ten mój ulubieniec z numerem buta sześć rzekł nawet, że to, co powiedział Adamski, to jego prywatna opinia. A czyja miała być? Jego małżonki madame Adamskiej? Oj, zły to sygnał, bo jeżeli Argentyńczyk nabierze przekonania, że może wyrzucać kadrowiczów (Wlazły) i prezesów, to za chwilę weźmie się za bary z całą Polską, bo pomyśli że naprawdę jest ważny. A to tylko kierownik ekipy odbijającej plażową piłkę, spokojnie. Czy dać panu żółte papiery, senior? No na pewno dałbym takie wszystkim dziennikarzom, którzy boja się lustracji, za to z lubością wypominają posłom albo innym ważniakom każdy wypity browar, albo przejęzyczenie lub też molestowanie jakiejś pani. Gdybym miał przedstawić tu swój osobisty stosunek do sprawy - kogoś pogięło i to mocno. Chyba, że bohaterowie są nie tylko zmęczeni, ale i czegoś zalęknieni. Proponuje brać żółte papiery. Zwalniają od kary. Wiem, bo już mam :-) Paweł Zarzeczny