Rzecz jasna o płody ludzkie mi chodzi, które żyć pragną, inaczej nie pchałyby się tak usilnie na świat. Niestety, ich los chwilowo złożony jest w ręce polityków, którzy jeśli nie mogą się gdzieś pokazać - wyrażać zaczynają poglądy skrajne. Ludzie Kościoła twierdzą, że życie ludzkie chronić trzeba już od chwili poczęcia. Hm, szkoda że ta doktryna nie obowiązywała w tym środowisku ciut wcześniej, bo może chronionoby i życie ludzkie nieco bardziej rozwinięte, na przykład żywot aż 52-letniego Giordano Bruno. Nie chciał on uwierzyć, że Ziemia płaska jest jak naleśnik i że to Słońce lata wokół nas, a nie na odwrót (Kopernika się naczytał), no i za te nieprawomyślne poglądy spłonął na inkwizycyjnym stosie, mimo że był swój człowiek, bo dominikanin. No, ale swoich gorliwie usuwała i druga strona obecnego sporu i jej patroni. Taki Stalin mordował miliony od chwili poczęcia po starców stojących nad grobem, więc tu jakoś łatwiej zrozumieć, czemu lewica życie ludzkie ma za nic - taka to może u nich tradycja! Do rzeczy. Jedni i drudzy mają krew na rękach, co źle wróży nam wszystkim - tak to jest gdy o sprawach ogółu pragną decydować fundamentaliści, obojętne czy z prawa czy lewa. Ja w dyskusji tej mam pogląd umiarkowany. Uważam, że należałoby aborcji zakazać (względy moralne), ale zarazem za nią nie karać (względy humanitarne). Czyli zwalczyć fikcję po prostu, albo licytowanie się na dobre i złe przykłady - bo łatwo znaleźć na przykład i zacnych polityków lewicy wychowujących przykładnie i religijnie po kilkoro dzieci, jak i jakąś zakonnicę dokonującą rekordowej ilości skrobanek po duszpasterskich wizytach kolegów, prawda? I nie trzeba w tym celu ruszać konstytucji (co zresztą się nie uda, bo PO nie poprze PiS i nie zbierze się głosów), bo zwykłym ludziom wystarczy przykazanie "nie zabijaj". A jeżeli zabiją - nie trzeba sądów, bo jest coś takiego jak wyrzuty sumienia. To kara idealna - nie jest wysoka, za to nieuchronna. Dyskusja o aborcji jest zbyt poważna, by oddawać inicjatywę politykom (chyba żeby wynaleźli przyrząd rozpoznający w embrionach ambicje politykierskie - wtedy wiadomo co co z nimi robić, izolować od maleńkości!). Ja, powtarzam, jestem za zakazem, ale niekaralnym, czyli wyłącznie moralnym. A utwierdza mnie w tym jedna historia, za rzadko chyba przypominana. Oto jest matka w ciąży z piątym bodaj dzieckiem... Ojciec gruźlik i alkoholik, a może i syfilityk, poprzednie dzieci ślepe albo głuche albo wszystko naraz... Co doradzilibyście tej kobiecie? Usunąć? No to usunęlibyście Ludwiga van Beethovena... No i nie mielibyśmy "Ody do radości" na przykład, i "Księżycowej Sonaty". Ludwig zdołał je skomponować, zanim ogłuchł... No i przede wszystkim zanim ktoś go usunął... Paweł Zarzeczny P.S. Dziś podobno jest Dzień Teściowej. Niejeden wyłączyłby również te twarde kobiety spod ochrony życia, czego dowodzi taki oto dowcip: "Jak się dzieli teściowe? Siekierą!" Ja oczywiście tak radykalny nie jestem i twierdzę - nie chcesz mieć teściowej, nie żeń się! Nie chcesz niechcianej ciąży - to uważaj! No ale jeżeli sam pchasz się w kłopoty, no to się później niczemu nie dziw. Nie uważałeś jak robisz, to rób jak uważasz...