Komisja FIA zdecydowała właśnie, że nie pozwoli Robertowi Kubicy zostać tym dziesiątym. I jest to tragiczna wiadomość. Ale tylko dla Kubicy. Wypadków jest na torach sporo, od początku F1 naliczono ich ponad dwa tysiące, ale ostatni śmiertelny miał miejsce 13 lat temu. Dlaczego? Ano dlatego, że ktoś trzyma jednak kierowców w ryzach. Robert twierdzi, że go skrzywdzono zakazem jazdy, bo potłukł się tylko jakby spadł ze schodów... Ale już na pytanie czemu nie opuścił bolidu o własnych siłach, odparł iż bał się, że jest w szoku. No więc nie ma żadnej gwarancji, że nie jest on w szoku nadal. Więcej - jest to prawdopodobne nawet, bo przecież nie była to zwykła stłuczka. Jednak największy problem Kubicy tkwi gdzie indziej. To walka z pociskiem V2, żeby trzymać się terminologii wojennej. Jak pamiętamy nasz człowiek trafił do Formuły 1 kiedy wypadek miał... V1 - Jacques Villeneuve, Kanadyjczyk. Polak wskoczył więc z ławki rezerwowych, dobrze pojechał na Hungaroringu, no i błyskawicznie zyskał status kierowcy stałego. Kiedy pytano go czy ma wyrzuty sumienia, że wygryzł kontuzjowanego kolegę, odparł w kanadyjskim zresztą "National Post": "Jestem naprawdę zadowolony, że tak się stało. Nie będę rozpaczał nad tym, że zająłem miejsce Jacquesa. Takie jest życie i coś takiego zdarza się czasami". No i dobrze. Robert poradził sobie z pociskiem V1. Ale teraz wypadek miał on, a na tor wjeżdża, niemieckim autem, rezerwowy Niemiec Vettel. Wspomniany już przeze mnie w tytule pocisk V2. Nie chciałbym być bezlitosny, ale jeżeli ten Sebastian pojedzie dobrze w Indianapolis (a na treningach miewał w F1 dobre czasy), oznaczać to będzie STOP dla Kubicy i to nie ze względu na stan zdrowia. Może to byś STOP na zawsze, może do następnego wypadku (Heidfelda, tym razem?), a może Vettel okaże się zbyt jednak słaby? Oby! No, polscy kibice zapewne życzą mu jak najgorzej, ale używając słów Kubicy: "Takie jest życie i coś takiego zdarza się czasami"... Villeneuve był mistrzem świata, a jednak tę część ekipy wymieniono na inną część, mniej zużytą. Jak to robi się w każdym w aucie. Podobnie stało się teraz. Paweł Zarzeczny