Pewnie dlatego, że Polska nie ma od dawna żadnych praktycznych i znanych w świecie wynalazków. Od dawna, to chyba od czasów lampy naftowej Łukasiewicza, czyli od wieku XIX. Na ulicy Wynalazek nie ma nic, co mogłoby dumną tę nazwę uzasadnić, jak zresztą i na pobliskich uliczkach - Konstruktorskiej, Postępu czy Racjonalizacji. To pozostałość po epoce gierkowskiej, epoce dynamicznego niedorozwoju. Kiedyś sekretarz Gierek wizytował zresztą tę dzielnicę, a słysząc że produkuje się tutaj półprzewodniki miał spytać: ...no, a kiedy zaczniecie produkować całe? Miałem tam kiedyś obowiązkowe praktyki szkolne - kazano mi tłoczyć z blachy wklęsłe popielniczki, żeby nasi inżynierowie mieli gdzie gasić pety. Już nie gaszą - w miejscu dawnych fabryk stanęły biurowce, gdzie jak wiadomo jedynym wynalazkiem może być sposób parzenia kawy. Każdy kraj powinien marzyć o epokowych wynalazkach i pod tym kątem kształcić obywateli. Niestety, u nas najmodniejsze dziś kierunki to zarządzanie, psychologia i tym podobne - rozwija to umysły, lecz nie rozwija to gospodarki. Niegdyś podśmiewaliśmy się z wynalazków w innych krajach: Kto wynalazł konserwy? Radziecki uczony Puszkin. Kto wynalazł radio? Ruski u Niemca na strychu. Naigrawaliśmy się głupio, bo Ruscy poza maszynką do mięsa wymyślili też loty na Księżyc i zbudowali odpowiedni statek. Finowie poza Finlandią stworzyli Nokię, a Brazylijczycy, którzy kojarzą nam się z plażą i fasolą, sprzedają nam kapitalne samoloty - choć to podobno my stworzyliśmy przemysł lotniczy. Wyliczać można długo, ale fakt jest faktem - jako kraj cierpimy na brak pomysłów. Takie ostatnie, którymi usiłowaliśmy oczarować świat to wkładki do butów, lub leczenie raka torfem albo - przepraszam za wyrażenie - sikami. Tyle to wszystko okazało się potrzebne, co umarlakowi kadzidło. Dużo się ostatnio mówi i pisze o zmianach nazw ulic. No to ja proszę, żeby ten Wynalazek wreszcie zmienić. Na coś, co w Polsce rozkwita, a na rzeczonej ulicy reprezentowane jest nawet przez ogromny gmach, w którym od świtu do zmierzchu kłębią się tłumy ludzi. Byłaby to, z całym szacunkiem i stanem fatycznym zarazem - ulica Urzędu Skarbowego. Paweł Zarzeczny