Niemal każdy z nas ani piłki ręcznej nie zna, ani nie lubi. No a ja to już od urodzenia. Oto jako dzieciaczek mały poszedłem do I klasy szkoły podstawowej nr 272. Stała ona tuż obok klubu "Warszawianka", była nowa i miała jedną rzecz niebywałą. Największą na owe czasy salę gimnastyczną w kraju. Szedłem tam z radością, a tu klops! Oto w kuratorium ktoś postanowił wychowywać nas na piłkarzy ręcznych i na wuefie była to nasza gra obowiązkowa! Przymusowa! Nie muszę dodawać, że większość z nas spontanicznie wybierała wagary, by na boisku też pograć w piłę, ale taką normalną. Nożną. Szczęście jednak, że nie wszyscy tak myśleli, a "Warszawianka" wychowała i wychowuje setki wspaniałych szczypiornistów, obecnych medalistów również. I chętnie dziś popatrzę na tych paru wychowanków mojej podstawówki nr 272. Wszelako nie zamierzam się tu rozwodzić nad szansami i zawiłościami gry w piłkę ręczną - nie mam o tym pojęcia, poza tym że można by zrezygnować ze środkowej części boiska, bowiem jest niewykorzystana kompletnie. Przychodzi mi do głowy myśl inna. Czyżby dokonywała się w naszym młodym społeczeństwie jakaś zasadnicza charakterologiczna przemiana? Otóż nigdy nie przyjął się u nas kolektywizm (Gomułka nawet wybłagał u Stalina rezygnację z sowchozów i kołchozów, widząc gwałtowny opór ludu). Indywidualizm, a nawet skrajny indywidualizm wrósł w nas pewnie już od czasów szlacheckich, od tego powiedzenia że szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie... Więc byliśmy narodem sobiepanów, najdalej posuniętej samowoli, a wielcy, nawet jeszcze współcześni nam filozofowie uzasadniali w grubych tomach, że jest to nasza cecha narodowa. Niekoniecznie przywara, niekoniecznie coś złego, ale jednak coś zupełnie innego niż w innych nacjach. Ha, a więc myśmy faktycznie naród wybrany i niepowtarzalny! Sami soliści! Tymczasem życie powoli temu zaprzecza. Spójrzmy na sport. Tylko w ostatnich czasach siatkarki dwa razy mistrzyniami Europy, siatkarze wicemistrzami świata, wreszcie wspaniale grający koszykarze, piłkarze nożni, no a teraz i ręczni. Toż to wszystko gry zespołowe. Toż tam wszędzie niezbędny jest wspólny cel, wspólna praca i hasło jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. A także bezdyskusyjne podporządkowanie się swemu dowódcy. Poświęcenie dla innych, radość z sukcesu kolegi, kiedy nawet siedzi się na ławie, walka do ostatniej sekundy. Ejże, czy to na pewno biało-czerwoni? Nie pokłócili się? Nie pobili? Nie pozazdrościli? Ale być może prawda jest bardziej złożona. Faktycznie jesteśmy narodem indywidualistów, ale zarazem i coraz częściej - pragmatyków. Potrafiących kierować się interesem wspólnym, ale tylko wówczas gdy to się opłaca! Gdy rozum nam podpowiada, że w grupie wygramy więcej niż każdy z osobna. Niegłupia to teoria i sadzę, że wprowadza ją w życie nowe pokolenie. Wychowane już we względnym dobrobycie, wolności, w zdrowym wolnokonkurencyjnym otoczeniu. Naśladujące świat, w którym soliści mogą funkcjonować tylko w oparciu o silne zespoły, o solidne podstawy, fundament. Sport polski pokazuje tę prawidłowość coraz regularniej. Daje zatem nie tylko radość, jak i wcześniej przecież, ale stanowi zupełnie nowy przykład i dobry wzór - współpracy. Jakże często widać, że stare pokolenie tej idei współpracy nie chwyta jeszcze. Stąd te bezsensowne spory w rządzie, w Sejmie, w każdej firmie - kto ważniejszy, kto wyjdzie z dyskusji z ostatnim słowem, czyj podpis jest wyżej na dokumencie? A przecież to najzwyklejsza strata czasu, bo tylko zwarte oddziały idą od zwycięstwa do zwycięstwa. I nie chodzi o to, by zabijać w sobie ambicje, lecz by starać się wykorzystywać je dla dobra powszechnego. A jak trzeba to nawet je podporządkować. I jak się okazuje - da się to zrobić ku wspólnej chwale. Takie oto refleksje naszły mnie przy okazji meczów w piłkę ręczną. Jak się okazuje - całe życie tkwiłem w błędzie. Bo całkiem to niegłupia jest gra. Paweł Zarzeczny P.S. Rosjanie chyba popadną w polski kompleks! Już nie chcę przypominać, że to ani Napoleon, ani Hitler, ale hetman Żółkiewski jako jedyny zdobył Moskwę i wybrał nawet cara... Że ostatnio zatrzymaliśmy ich umizgi do Unii polską kiełbasą... A w sporcie to już robimy im masakrę piłą mechaniczną! Dostali łomot w nogę, w siatkę, teraz w ręczną, a i stuknęliśmy ich przecież nawet w hokeja! Pan Prezydent Putin powinien wsadzić za to kogoś do łagru. Hm, aż boję się napisać kogo...