Nie jest zadaniem dziennikarza wpływanie na sąd, zanim zapadnie wyrok. Ale warto podywagować o odpowiedzialności naszej najlepszej sportsmenki. Co takiego zrobiła? Jechała zwykłą polska drogą, typową, po której ciągną stadami setki tirów. Ani zbyt szybko, ani za wolno. Zdecydowała się wyprzedzać, jak każdego dnia czynią to miliony ludzi. Jak wiadomo aby wyprzedzić należy przyspieszyć, a nie zwolnić, zatem zrobiła to i Otylia. Żaden biegły nigdy nie ustali już z absolutną pewnością ani jaką rozwinęła prędkość, ani z jaką prędkością wyjechał pojazd z naprzeciwka. Ponieważ większość dróg jest w Polsce jednopasmowa - groziło jej czołowe zderzenie. Zjechała na pobocze. Tam, jak na wszystkich polskich szosach, rosło drzewo. Zginął pasażer, brat Otylii Szymon. Sąd nad Otylią musi się odbyć, bo tak stanowi prawo. Prokurator musi oskarżać, bo taka jest jego rola, zaś adwokat bronić. Oskarżonemu wolno nawet kłamać, albo odmówić zeznać, albo nic nie pamiętać. Sąd musi na końcu wyważyć wszelkie racje i wydać wyrok. Opcje są dwie: skazujący (nawet jeśli w zawieszeniu) lub uniewinniający. Jest takie stare prawnicze powiedzenie, że nie wolno za to samo karać dwa razy. Otylia już raz ukarana została, przez samą siebie i wie to każdy z nas. Ukarani też już zostali jej rodzice. Zabrano im jedno dziecko. Teraz mogą stracić drugie. Żaden wyrok żadnych istotnych problemów tu nie rozwiąże. Czy przestaniemy wyprzedzać? Czy przestaniemy szybko jeździć? A może na ławie oskarżonych winni zasiąść ludzie, którzy nie zbudowali nam bezpiecznych dróg? Guilty or not guilty? - to kluczowe dla każdego sądu pytanie. Winny czy niewinny? Trudna sprawa. Wystarczy sobie przypomnieć arcydzieło światowego kina, nakręcony dokładnie 50 lat temu obraz "Dwunastu gniewnych ludzi" Sidneya Lumeta. Jedenastu ławników jest przekonanych o winie młodego chłopca oskarżonego o zabójstwo, broni go jedynie ten dwunasty, Henry Fonda... Warto zobaczyć to jeszcze raz, by wczuć się w rolę człowieka praktycznie skazanego jeszcze przed procesem. Jak niewiele zależy już od niego, a jak wiele od ludzi, którzy debatują nad jego życiem... I jak często decydują nie fakty, bo tak naprawdę ich nie ma, lecz ludzkie nastawienie... Chęć pomocy... Otylia zasłużyła całym swoim życiem właśnie na to, żeby jej pomóc. Bo komu pomóc, jeśli nie tej wspaniałej dziewczynie? Dziś środa popielcowa - dobry moment, by Otylia posypała głowę popiołem. Ale powtórzyć warto - na ławie oskarżonych winien siedzieć ktoś zupełnie inny. To dlatego w Polsce, w XXI wieku i w środku Europy najbardziej powszechnym sposobem zapewnienia sobie bezpieczeństwa jest obrazek Matki Boskiej, albo świętego Krzysztofa. To nie wynika z naszej pobożności. To wynika z naszej bezradności. Paweł Zarzeczny