A ja jestem za. Żałoba, jakakolwiek, nie może być przymusowa i obowiązkowa. Nie dlatego, by oznaczało to brak szacunku dla zmarłych. Ale dlatego, że nie każdy zmarły życzyłby sobie chórów anielskich. Wielu z nich woli rockandrollową muzykę, ja też. Przed rokiem byłem na pogrzebie swojego niemieckiego szwagra. Na cmentarzu w Wiesbaden najpierw odbył się koncert Boba Dylana (niestety, w niemieckim tylko wykonaniu), a następnie odziani w różnokolorowe stroje przyjaciele Zmarłego rozpoczęli okupację pewnego lokalu w mieście, żeby nieboszczyk ani na chwilę nie poczuł się osamotniony w miejscu, które za życia polubił. Hm, jeżeli chodzi o przyjaźń niemiecko-polską ja dałem tego dnia z siebie wszystko. Dla szwagra. Opłakiwanie zmarłych na wzór greckich tragedii jest przeżytkiem niestety. Komplikuje życie żywym, a i nie jest zupełnie na rękę tym co odeszli. Więc niech zabrzmią The Rolling Stones. Umarli też chcą żyć! Też chcą śpiewać i tańczyć! Jestem tego pewien. Paweł Zarzeczny