Hm, dziwna sprawa. Nie było ani jednych, ani drugich! Wymarła okolica! Za to gdy już wróciłem na Agrykolę po samochód, na szybie przyklejona była elegancka kolorowa karteczka: "Informujemy, że pojazd zaparkowany został w miejscu niedozwolonym. Powyższy fakt został udokumentowany przy użyciu aparatu cyfrowego. Straż Miejska na podstawie artykułu 56 $2 rozpoczęła czynności wyjaśniające. Kierowca tego pojazdu proszony jest o stawienie się w terminie 7 dni w siedzibie Straży Miejskiej, ul. Mokotowska". Ładny gips! - pomyślałem. Kilkadziesiąt metrów dalej namioty mogą stać tygodniami, nikt nie reguluje też na tym biwaku Opłaty Klimatycznej, a Straż Miejska bezradna! Nie robi nic! Tylko do samochodziarzy odważni są! I jest to rażąca, wymagająca interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich i komentarza profesora Zolla nierówność obywateli wobec prawa. W poszukiwaniu pielęgniarek ruszyłem więc do kawiarni "Rozdroże", ulubionej knajpki sławnego "Kisiela", zwłaszcza że ostatnio poprawiła tam się kuchnia. Kelner okazał się z kolei dawnym znajomym z "Kamery" na Foksal, co skłoniło mnie do pewnej śmiałości. - A służba zdrowia tu do was zagląda? - spytałem, na co on odwzajemnił się szczerością: - Panie! Jak mieli "Biały Marsz", to naraz wparowało tu ich ze czterysta babek! Nie nadążyliśmy obsługiwać! No, a teraz zaglądają na obiady, a i owszem. - Znaczy się mają pieniądze? - dopytywałem, jakbym był rasowym reporterem niezależnej stacji TV. A kelner na to: - Nie wiem, czy mają. Bo zwykle biorą faktury na zarząd tego związku pielęgniarek i położnych. No, nie twierdzę, że to coś nagannego jest, tyle że warto właściwe dać rzeczy słowo, co i czynię. Nie twierdzę również, że dziennikarze sportowi w czymkolwiek lepsi są od siostrzyczek- choć w dziennikarskim rankingu zaufania zrobionym niedawno "sportowcy" wypadają znacznie lepiej od ekonomicznych czy politycznych, o czym napomykam złośliwie i z satysfakcją. Dziś akurat sportowi redaktorzy zabalują na dorocznym spotkaniu. Coraz więcej nas, coraz jesteśmy młodsi, i coraz więcej mamy dzięki polskim zawodnikom powodów do radości. Choć pensje w tym zawodzie też są takie pielęgniarskie bardziej, a i bezrobocie jest zjawiskiem coraz częstszym - nie głodujemy, trzymamy fason. Cóż, przeżyliśmy najazd szwedzki, przeżyliśmy i radziecki, no to przeżyjemy już wszystko. No, poza jednym. Ze smutkiem przyjąłem informację, że legenda naszego zawodu, zmarły już Jan Ciszewski był komunistycznym i policyjnym agentem. Donosił. I jak zwykle pojawiło się hasło - córki bodaj - że nikomu on nie zaszkodził. Może i nikomu, ale sobie bardzo niegodnie pomagał. Na szczęście on już na sądzie boskim. A skoro Ciszewski - fajny dowcip, jaki usłyszałem o lustracji. Kubuś Puchatek otwiera swoją teczkę i przegląda kwity: - No, że Prosiaczek na mnie donosił, mogłem się nawet spodziewać. To w końcu świnia. Ale że Miodek? Paweł Zarzeczny