Kolega, który mnie zapraszał zareklamował to środowisko następująco: - Wiesz czym się różni komornik od wibratora? Ten pierwszy to prawdziwy kawał chuja! Sprawdziłem, nieprawda. Wprawdzie przeróżne media plus nieudany film "Komornik" przedstawiają tę grupę zawodową jako szajkę złoczyńców, którzy wyrywają staruszkom poduszki spod głowy, a dzieci wyrzucają na bruk, ale tyle w tym prawdy, ile inteligencji u Wałęsy. Faktycznie jest to zgrana, kompetentna, ledwie parusetosobowa grupa egzekutorów, która pędzi z naszego pięknego świata wszelkich naciągaczy, oszustów i kretynów którzy potrafią robić tylko długi. No i potrafią drzeć się wniebogłosy, kiedy ktoś, zawsze w imieniu państwa i na podstawie prawomocnego wyroku, chce taką ich działalność zakończyć. Komornik odbiera tylko to, co ktoś wcześniej komuś zabrał. Koniec kropka. Skąd zatem taka dziwna opinia o tych ludziach? Czyżby tylko zazdrość, ze dobrze zarabiają? Lub przychodzą zawsze nie w porę? Poznałem kilku komorników. Na przykład Roberta, tego od szpitali z Wrocławia. Cała Polska współczuła biednym lekarzom i małym pacjentom, organizowano nawet zbiórki pieniędzy na ich przetrwanie, tymczasem gdy tylko zajrzał tam sympatyczny pan Robert okazało się, że forsy tam w bród, tylko źle wydawana! I było co zabierać, żeby oddać tym, od których szpital pożyczał. I nie było mowy o bezduszności, tylko o skuteczności. Dzięki panu Robertowi każdy już wie, że nawet jeżeli jest szpitalem - zaciąganie długów się nie kalkuluje. Bo coraz mniej jest idiotów, którzy chcieliby tylko pożyczać i pożyczać. Albo "Elvis" z Wągrowca, ten który ośmielił się podnieść rękę na czołowych posłów Samoobrony - też im się zdawało, że można pożyczać kasę w nieskończoność, a nigdy jej nie oddawać. "Elvis" solidnie ich wystraszył. Jeszcze inny komornik planuje właśnie wyeksmitowanie zbuntowanych sióstr z Kazimierza - siostrzyczkom się bowiem zdaje, że można mieszkać na cudzym... No, interesująca to grupa zawodowa, nie narzekająca ani na pracę, ani na samopoczucie, ani na zarobki. Choć obcięto im właśnie prowizje z 15 procent na 8 - nawet jednego dnia nie strajkowali, bo wciąż liczą na prawniczy rozsądek prezydenta, że nowej ustawy o komornikach nie podpisze - no bo kto będzie w tym kraju ściągał długi? Znowu Pruszków? Już to chyba przerabialiśmy. I jest pytanie oczywiste - lepsza wizyta komornika czy jakiegoś dresiarza z rozgrzanym żelazkiem i wiertarką? Sami wybierajcie... Komornicy maja swojego superkomornika - pan Jacques Isnard z Francji, profesor prawa, postrach południowej Francji (wyczyścił nawet długi Olympique'u Marsylia) przyjechał właśnie do Polski by wesprzeć kolegów po fachu: - "Nie dajcie sobą pomiatać. Zabierajcie to, co zagrabione. Prawo jest po waszej stronie". Prezydent Światowej Unii o mały włos, a jednak, by na zjazd nie dotarł. Z Paryża do Warszawy doleciał wprawdzie w półtorej godziny, ale z Okęcia do Mikołajek wlókł się już cały dzień... Padł więc pomysł, że komornicy z Polski muszą się zabrać i za budowę dróg. I zlicytować kilka dyrekcji od autostrad. Tę bandę nierobów, których działalność kosztuje nas miliardy i nikt ich nie rozlicza. Może czas już najwyższy na jakiś komorniczy audyt? Może wtedy coś ruszyłoby z tymi drogami. A komornicy - niejako przy okazji - wreszcie zyskaliby należny im szacunek. U mnie już go mają. Paweł Zarzeczny