Śledzę właśnie to, co wygadują szefowie polskich klubów, tych futbolowych. Otóż właśnie Górnik Zabrze oświadczył, że za pięć lat będzie mistrzem (z taką grą jak wczoraj?). Trochę się Górnik spóźnił. Bo za pięć lat mistrzem i uczestnikiem Champions League ma być też Arka Gdynia. Gdyby sprawę traktować serio - Lech Poznań w Lidze Mistrzów powinien grać za dwa lata (jak obiecał boss), Legia nawet teraz (ale właśnie ogłosiła nową "pięciolatkę"), a wśród klubów zgłaszających w ostatnich czasach mistrzowskie aspiracje (ustami kretyńskich działaczy) są również Widzew, ŁKS, Pogoń, Śląsk, Katowice, Polonia W-wa, Lechia i sto jeszcze innych klubików. Oznacza to, że już teraz trzeba powiększyć ekstraklasę do stu zespołów, a Ligę Mistrzów do dwustu. Oczywiście nikt tego nie zrobi. Bo każdy słuchający takich zapowiedzi powolutku zaczyna się domyślać, że może mieć do czynienia albo z mitomanami, albo z kretynami. Po prostu. Innego wyjścia nie ma. Ja proponuję tym wszystkim futbolowym krętaczom, by obiecywali nam nie to co będzie za pięć lat, ale co można zrobić za tydzień. Na przykład czyste kible. Albo parkingi. Albo zniżki na bilety. Albo dach nad głową (żal mi było tej niezłej zabrzańskiej widowni, ma ambicje na XXI wiek a warunki i pelerynki jak w XIX). Albo bezpieczeństwo. Skasowanie chamskich bluzgów. Do tego nie trzeba odległych scenariuszy i pięciolatek. Do tego trzeba pracy od zaraz. Ale do tego nie namówimy naszych działaczy. Oni wolą skręcić na boku trochę biletów, kilka transferów, a wyniki obiecać za pięć lat. Papier jest cierpliwy. Wszystko przyjmie. Mówiąc szczerze - każdy by tak potrafił. Paweł Zarzeczny