Otóż Kubicę zamierzam krytykować dopóki nie wygra wyścigu, bo podium to za mało, już miał. I nie dziwię się, że tak obstają za nim dziennikarze motoryzacyjni - też lubię być zapraszany przez różniste koncerny na darmowe wycieczki samolotem i testowe auta rok cały, już zresztą to przerabiałem (żeby nie było, że tylko świat motoryzacji poddawany jest marketingowej obróbce - firma Orange sponsoruje bajkowe podróże wielu piłkarskich dziennikarzy, a oni nie mogą się potem sponsora ligi nachwalić, gdy ja mówię, że daje nędzne grosze i kilka znaczków - no to mnie nie zapraszają - ale ja na to jak mój idol Oleksy, czyli mam to gdzieś). No wiec nawet bym o tym Kubicy już zapomniał, ale dziś rano znów gaworzenie o pechu (zapamiętałem kiedyś trafną definicję szczęścia - otóż szczęście to nic innego jak trafna prognoza, polecam!). A wczoraj jeden pan, całkiem poważnie w transmisji w telewizorze, ze Robert to mistrz, bo po tym jak wjechał w kartofle nie pozwolił, żeby zgasł mu silnik! No niebywałe! I wyjechał nawet bez pomocy ciągnika! Ja na to tyle mam do powiedzenia, że jakbym w trzy tygodnie aż tyle razy popsuł służbowy samochód, toby mi go w końcu zabrali. No, ale wiadomo, że kiedyś musi być lepiej (skoro nie może już być gorzej, nasz as zdaje się po dwóch startach ostatni) i trzymam za niego kciuki. Podobnie jak za innych naszych sportsmenów, choć poprzedni rok był tak wspaniały, że tych kubłów zimnej wody na kibicowskie głowy może wylać się więcej. Bo i piłkarzom ciężko będzie powtórzyć triumf nad Portugalią, wielkie zaiste wyczyny siatkarzom i szczypiornistom - widać to choćby po Otylii, której nawet dwa medale, ale nie złote, już dają asumpt komentarzom, że jest skończona%u2026 No, ale jak spadać, to z wysokiego konia! No a w Święta, poza Dyngusem mieliśmy też i jaja, więc wszystkim Państwu życzę właśnie jaj, ale na okrągło! Jak w polityce: ten Tusk znów ogłosił że chce być prezydentem (a ja chciałbym polecieć w kosmos, w totka wygrać kumulację i żeby Bóg bronił mnie przed ożenkiem, raz wystarczy). No a w piłce jedyny news (bo nie trafianie w nieruchomą bramkę przez Wisłę, Lecha i Legię to rutynowe już wiadomości), no więc news jedyny był taki, że Żurawski kontuzjowany. Ale nie podali szczegółów. Czyżby w głowę, przypadkiem? I czy nie jest to uraz nękający naszego snajpera od dłuższego już czasu? No, ale każdego z nas to nęka, zwłaszcza że święta, święta, i już po świętach! Paweł Zarzeczny