Przypomniało mi się to zdanko, kiedy pomyślałem, że w ryj trzeba walnąć każdego, kto w tak piękną pogodę zacznie gadać o polityce. Zwłaszcza, że na wakacje pojechała nawet pani Olejnik, która - aczkolwiek w dobrym stylu - podtrzymuje przy życiu, lub raczej w jakiejś najnędzniejszej formie wegetacji te wszystkie indywidua, Lisy, śmisy... Tych bohaterów Samoobrony, co to protestują przeciwko Czarneckiemu, a nie przeszkadza im Łyżwiński... Mnie niedobrze się robi słuchając Wierzejskiego, który twierdzi, że rygorystyczne zasady moralne i programowe jego partii trzeba jednakowoż połączyć z efektem oraz interesem politycznym. OK, ale czy to oznacza, że w imię utrzymania władzy Polacy winni swego czasu, dla racji stanu albo i codziennej polityki wejść w ścisły sojusz z NSDAP? Dostajemy przyspieszony kurs szmaciarstwa i braku jakichkolwiek zasad. Dlatego, kto zacznie teraz o polityce, ten winien dostać po ryju. Paweł Zarzeczny