Na miesiąc przed meczami Euro z Armenią i Azerbejdżanem, zamiast śledzić formę swoich zawodników, kierować przygotowaniami i zasłużyć na swoją pensję, poprowadzi on przeciętny holenderski klub w barażach o Puchar UEFA, oczywiście nie za darmo. I ewidentnym nadużyciem jest informowanie opinii publicznej w Polsce, że to tylko tymczasowo, albo że na 10 dni. Jeżeli potrafię jeszcze liczyć do stu, to od 5 do 20 maja dni jest 15. A trudno mi też uwierzyć, że w przypadku awansu pan Leo nie zechce skonsumować obecnego kontraktu i zostać na dłużej, chociażby żeby mieć bliżej do domu. Zresztą praca męczy go chyba, na lidze dawno go nie widziałem, jak i Raula Lozano zresztą na decydujących grach o mistrzostwo Polski w siatkówkę. Trudno się oprzeć wrażeniu, że dla obu Polska była dobra, gdy byli bezrobotni. A teraz nie są, no i przebierają, a nas traktują jak frajerów. Bo ktoś im na to pozwala. Generalnie nie moja to sprawa co robią nie moi pracownicy, ale jako kibic odczuwam żal, że znów ktoś robi nas w balona, opowiada o miłości, o zrozumieniu, o przywiązaniu, o planach, o wszystkim, ale czyny ze słowami nie pokrywają się wcale. I pewnie zabrzmi to prymitywnie, ale na myśl przychodzi mi wyłącznie Nikodem Dyzma. Na randce z Niną Kunicką, zamiast tego na co liczył, słyszy bowiem jedynie opowieści dziwnej treści. I komentuje to prosto, lecz dosadnie: Do dupy z taką miłością. Paweł Zarzeczny