W słoneczny dzień zobaczyłem kogoś. Był zdenerwowany, łysy i wyraźnie zagubiony... - Kim jesteś, młody człowieku? - Nie wiem kim, gubię się już na tym Grochowie. Ale w pierwszym, drugim i trzecim wymiarze nazywałem się Kazek od Marcińczaków. - Czemu jesteś tak smutny, duszo potępiona? - Nie wiem, kurna! Nie wiem! Ja dla Polski zdobyłem sto miliardów euro w jeden dzień, a oni mi nie dali zarobić osiemdziesiąt tysięcy na jeden miesiąc! W jakimś wiejskim banku! Kurna, ja się powieszę! - Wyluzuj... Dobrze wyglądasz chłopie! Czerstwo! - Nie pierdol, pliz. Najpierw mnie usunęli z rządu. Potem z Warszawy. Jeszcze potem z banku. No to jeszcze chwila, a baba mnie z chałupy usunie, kurna, ja tego nie wytrzymam! - Ale każdego kiedyś usuwają... - Kurna! Ja jestem najbardziej popularny polityk w Polsce! Ja chcę do biura! Ja umiem pisać na maszynie! Ja nie chcę do Gorzowa! Ja nie chcę krasnali sprzedawać! - Ale masz ponoć ofertę z jakiejś zagranicznej instytucji finansowej... - Jaki ja? Oni nie chcą mnie! Oni chcą kupić mój telefon! Wiesz jakie ja mam w nim, kurna, numery? - To co pękasz, Kazek? - Bo to kurna nie działa! Numery znam, ale oni nie odbierają! Jarka ręka boli! Ludwik cofnął mi ochronę i beemkę! Ja się powieszę, kurna! Taka ładna beemka była! Czarniutka! Zawsze zatankowana i z kierowcą! - Ale mówiłeś, ze lubisz metrem jeździć... - Lubię! Ale stara nie lubi! Ja już też nie! Jak byłem premierem to sobie mogłem na mecze polatać! Rzadówka, bach, i już na mundialu byłem! A teraz nawet na ręczną przez pierwszą bramkę nie przejdę! A nasi w finale! Wiosna idzie, a ja w jakiejś pieprzonej zamrażarce siedzę! Jak półtusza jakaś! A ten chłopek kmiotek... Nic go nie rusza! A ja nawet w Warszawie nie mam czego szukać! Obiecałem stadion reprezentacji, jeszcze jeden Legii, i nawet Polonii obiecałem! I basen też! Kurna, są tu jeszcze inne kluby? Pytałem tych swoich, a oni nie kumają! Pieniędzy nie mają? To bank mi trzeba było dać, ja bym znalazł! Ja fizykiem jestem! - To może byś chłopie do szkoły wrócił, pouczyć... - Chciałem, ale wszyscy na wagary pryskają! Bo ja tego, tego, nie mam już tego gadanego! Yes, yes, yes, a teraz ugryzł mnie wściekły pies... - Kumpli nie masz? Z Jankiem się ponoć spotykasz. Zgadzasz w 99 procentach! Zdradź nam chłopie co to jest ten jeden procent różnicy, z tym Rokitą? - No nie, no to kurna drobiazg był tylko. Ale istotny. - Czyli co? - Czyli kto ma zapłacić rachunek... Rozmawiał, w czwartym wymiarze: Paweł Zarzeczny Akompaniament: Robert Gawliński i zespół "Wilki": Tyle samotnych drógMusiałem przejść bez Ciebie,Tyle samotnych drógMusiałem przejść by mócOdnaleźć Ciebie tu,I wtedy padał deszcz. Nasze oczy wreszcie się spotkały,Jak odbicia zagubionych gwiazd.Byłeś blisko, wszystko zrozumiałem,Kto odejdzie, zawsze będzie sam. Na zawsze i na wieczność.