Posiedzenie rozpoczęło się z ponadpółgodzinnym opóźnieniem. Zostało zwołane w poniedziałek, w trybie pilnym, przez prezesa Grzegorza Latę na wniosek członka zarządu z Wielkopolski, Jacka Masioty. Wniosek o odwołanie Kręciny może postawić tylko Lato. Jeśli tego nie zrobi, część członków 17-osobowego zarządu zapowiedziała, że poda się do dymisji. Według nich, w takiej sytuacji członkowie PZPN powinni wystąpić z inicjatywą zwołania nadzwyczajnego walnego zgromadzenia. Wszystko przez "aferę taśmową", czyli nagrania sporządzone przez Grzegorza Kulikowskiego, a ujawnione przez Kazimierza Grenia, które sugerują, że Grzegorz Lato i Zdzisław Kręcina mogli dopuścić się korupcji przy jednym z przetargów na budowę nowej siedziby związku. Sprawa wyszła na jaw tuż przed piątkowym walnym zgromadzeniem PZPN, ale delegaci odrzucili wniosek o dopisanie do porządku obrad głosowania nad odwołaniem Laty. Obaj działacze nie czują się winni i zapowiedzieli walkę o ochronę dobrego imienia. Kręcina powiedział, że cała sprawa jest szantażem ze strony Grzegorza Kulikowskiego i nie zamierza podawać się do dymisji. Nagrania pokazały, jak funkcjonuje zgniły PZPN-owski mechanizm. Zdzisław Kręcina do Grzegorza Kulikowskiego: "Myślę, że powinniśmy się zrzucić na Grzesia". Kulikowski do Kręciny: "Ile uważasz dla niego?". Kręcina do Kulikowskiego: "Słuchaj, ja myślę, że nie powinniśmy go tak od razu rozpieszczać. Myślę, że najpierw po pięć dych i damy mu stówkę"... Kręcina nie chciał rozpieszczać Grzegorza Laty. Nagrania trafiły do minister sportu i turystyki Joanny Muchy, która jeszcze w piątek złożyła do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Nadzwyczajny zarząd PZPN odbywa się na wniosek Masioty, który nie wyobraża sobie, by "umoczony" sekretarz generalny poleciał 2 grudnia do Kijowa na losowanie finałów Euro 2012, które odbędą się w Polsce i na Ukrainie.