Podczas mistrzostw Polski w Szczecinie był drugi na dystansie 200 metrów. To nie zapewniało awansu olimpijskiego. Marcin liczył, że znajdzie się w gronie "wybrańców" trenera kadry Tadeusza Osika, który miał prawo wytypować trzech zawodników. Tak się jednak nie stało. - Pojadą Łukasz Chyła i Kamil Masztak, którzy w Szczecinie nie potwierdzili wysokiej formy - mówi Urbaś. "Facet panikuje. Zasady kwalifikacji były jasne - przekonuje Osik. - Nie mogę brać na wielką imprezę zawodnika za zasługi, albo dlatego, że jestem jego trenerem klubowym. Muszę mieć na względzie ustawienie sztafety. Marcin jest zawodnikiem, którego można puścić tylko na ostatnim odcinku. Innych mogę wystawić na różnych zmianach. Urbaś złożył protest do PZLA, ale odrzucono go. Napisał też list do Ministerstwa Sportu, a zapowiada też interwencję w PKOl. - Myślałem już o zakończeniu kariery, ale chciałem to zrobić sam, za rok, dwa. Teraz można powiedzieć, że trener Osik podjął tę decyzję za mnie. W 1999 roku zadziwił świat, uzyskując w półfinale mistrzostw globu w Sewilli niesamowity czas w biegu na 200 metrów - 19.98 s. "To był cud, długo nie mogłem uwierzyć, że dałem radę tak pobiec - wspomina po latach 31-letni sprinter AZS Poznań, Marcin Urbaś. - Mam nagrany ten start, ale obejrzę go dopiero, gdy skończę karierę. Okazuje się, że ta chwila może nastąpić już za kilka miesięcy".