27. kolejka nie była udana dla drużyn czołówki. Trzy punkty wywalczyło jedynie KGHM Zagłębie, a trzecie z rzędu zwycięstwo pod wodzą trenera Oresta Lenczyka jest tym cenniejsze, gdyż odniesione nad rywalem w walce o awans. Bułgara Ilijana Micanskiego w zdobywaniu bramek tym razem zastąpili Michał Goliński i Szymon Pawłowski, a gola dla Znicza, który przegrał po raz pierwszy od 28 września 2008 roku, zdobył Tomasz Chałas (szósty gol na wiosnę). Widzew, choć awansował na pozycję lidera, to w tej kolejce nie zachwycił i tylko zremisował bezbramkowo ze Stalą Stalowa Wola. Co więcej, nie wykorzystał liczebnej przewagi, ponieważ ostatnie 21 minut gospodarze po czerwonej kartce dla Litwina Pauliusa Paknysa grali w dziesiątkę. Stal na wiosnę przegrała tylko raz, a podopieczni trenera Pawła Janasa na wyjeździe jeszcze nie wygrali. Sporej szansy na zwycięstwo nie wykorzystali piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała. Choć na 2:2 w spotkaniu z Górnikiem Łęczna wyrównali w 83. minucie, to chwilę później Paweł Żmudziński nie wykorzystał rzutu karnego. Po raz drugi z rzędu przegrała kielecka Korona, tym razem 1:2 z Wisłą Płock. W czołówce Widzew - 54 pkt, o punkt wyprzedza Znicza oraz o trzy KGHM Zagłębie. Podbeskidzie traci do lidera sześć punktów, a Korona - osiem. Pierwsze zwycięstwo na wiosnę odniosła broniąca się przed spadkiem Odra Opole, która pokonała Motor Lublin 1:0. Lublinianie z kolei doznali pierwszej porażki. Trzy punkty walkowerem za nierozegrany mecz z wycofanym z ligi Kmitą Zabierzów w tej kolejce dopisano do dorobku Warty Poznań. W ośmiu spotkaniach 27. kolejki padło 17 goli. Sędziowie ukarali piłkarzy 33 żółtymi i jedną czerwoną kartką. Stadiony odwiedziło ok. 18 tys. widzów.