Sosnowiczanie przegrywali do przerwy 0-2, żeby w drugiej części wyjść na prowadzenie 3-2. Drużyna prowadzona przez Dariusza Dudka przez ostatnie pół godziny grała w przewadze, po tym, jak czerwoną kartkę zobaczył Augusto Pereira. Mimo to w ostatniej minucie z karnego, po wideo weryfikacji, wyrównał Marcin Robak. I on i Vamara Sanogo zdobyli wczoraj po dwie bramki. - Z remisu nie możemy być zadowoleni. Graliśmy przecież w przewadze, prowadziliśmy 3-2. W tej sytuacji powinniśmy się byli w końcówce ustawić wyżej, a nie bronić. Do przerwy nie wyglądało to tak, jak byśmy chcieli. Na pewno dobrze weszliśmy w mecz, bo już po dwóch naszych akcjach w pierwszych minutach mogliśmy zdobyć bramki. Niestety tak się nie stało, a to przeciwnikowi udało się nas zaskoczyć. Gdybyśmy to my na początku trafili, to spotkanie na pewno potoczyłoby się zupełnie inaczej - uważa Konrad Wrzesiński. 24-letni skrzydłowy jest jednym z najmocniejszych punktów beniaminka w tym sezonie. Na swoim koncie ma już trzy bramki, a wczoraj dorzucił asystę przy trafieniu Żarko Udovicicia. - Cieszyłoby bardziej, gdybyśmy wygrali ze Śląskiem. Wiadomo, że te asysty na swoim koncie powinienem mieć, ale wolałbym żeby bardziej przekładało się to na punkty dla mojego zespołu - podkreśla. Wrzesińskiego pytamy o sytuację z końcówki, kiedy to po konsultacji z VAR sędzia Tomasz Kwiatkowski zdecydował się na podyktowanie jedenastki za rękę Arkadiusza Jędrycha w swoim polu karnym. - Do końca nie widziałem całej sytuacji, bo złapały mnie skurcze i w tym momencie byłem już na ławce rezerwowych. Szkoda jednak, że tak się to wszystko potoczyło. Nie mamy do końca satysfakcji z tego jak to się skończyło - mówi zawodnik Zagłębia, które po sześciu kolejkach ma na swoim koncie 4 punkty i zajmuje 14 lokatę w tabeli Ekstraklasy. W sobotę rywalem jedenastki z Sosnowca na wyjeździe będzie Arka Gdynia. Michał Zichlarz, Sosnowiec Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy