We wtorek odbył się pogrzeb Józefa Gałeczki. Na cmentarzu pojawiło się mnóstwo kibiców Zagłębia, zwłaszcza starszych żeby pożegnać wielkiego piłkarza. Był niezwykłym napastnikiem o niebanalnym życiorysie. Miał ledwie 166 cm wzrostu, ale dla Zagłębia Sosnowiec strzelił w ekstraklasie 98 goli, z czego większość głową. Zdobył z nim dwa razy Puchar Polski jako piłkarz i dwa razy jako trener. Wpajał miłość do Zagłębia Sosnowiec Byłem na pogrzebie, po uroczystości poprosiłem o wspomnienie Leszka Baczyńskiego, byłego piłkarza, trenera i prezesa Zagłębia Sosnowiec. - Nasza znajomość trwała 50 lat. Trafiłem do Zagłębia kiedy Józiu kończył karierę piłkarską w naszym klubie. No co: nauczył mnie wszystkiego. Musiałem podjąć wybór: szkoła czy piłka. Namówił mnie na piłkę, potem widział, że piłkarza ze mnie jednak nie będzie, bo miałem słabe zdrowie i prześladowały mnie ciężkie kontuzje. Wtedy namówił mnie na studia, na pracę z młodzieżą. Przez te wszystkie lata czuwał nade mną i ciągnął mnie za rękę. Jak tylko dostał propozycję objęcia Zagłębia po spadku do II ligi, od razu wziął mnie za asystenta. Dzięki niemu ta moja pasja do Zagłębia - opowiada Baczyński. "Dostałem kontrakt w Zagłębiu i nie muszę pracować?!" Gałeczka słynął z nieprawdopodobnej gry głową. Był niski, ale o zdumiewającej skoczności. Niejednokrotnie sędziowie nie wierzyli, że strzelił bramkę głową, bo kryjącemu go obrońcy sięgał do podbródka. A jednak... - Zawsze powtarzał: akurat tego nie da się nauczyć. To trzeba mieć w sobie. "Miałem to od Boga" - powtarzał. Trenował za to co innego: wyczucie, obserwację piłki, wiedział kiedy do niej wyskoczyć albo wręcz rzucić się, bo wszyscy pamiętamy, że "pływał" w tym polu karnym. Pochodził z pokolenia, które było nauczone ciężkiej walki o chleb i o pracę. Jemu w głowie się nie mieściło, że można nie pracować. Po podpisaniu kontraktu zapytał prezesa: "Na którą mam przyjść do pracy?". Prezes odparł: "O godz.10 trening i to wszystko" - odparł prezes. "Jak to? Dostałem kontrakt i nie muszę iść do pracy?!" - dziwił się Józiu. Tak był... Nie doczekał nowego stadionu Zagłębia Jednego marzenia nie spełnił. Nie doczekał nowego stadionu Zagłębia, który pięknie rośnie na Środuli. Baczyński: - Zastanawialiśmy się gdzie będziemy siedzieć, Józiu chciał być na otwarciu, zastanawialiśmy się nawet jaka drużyna byłaby najlepsza na pierwszy mecz. Szukaliśmy zespołów o tych samych barwach, taki jest choćby Augsburg. Józiu już tego nie doczeka...