W sezonie 2017/2018 trener Dudek wprowadził Zagłębie do Ekstraklasy. Potem ustąpił miejsca Litwinowi Valdasowi Ivanauskasovi. Ponowne zatrudnienie w klubie z Zagłębia Dąbrowskiego znalazł pod koniec września zeszłego roku, kiedy jedenastka z Sosnowca ponownie dołowała. 44-letni szkoleniowiec w 11 meczach zdobył 17 punktów i wyprowadził drużynę na 10. miejsce z realnymi szansami na grę w barażach o Ekstraklasę. Do miejsca o grę premiowaną awansem do występów w najwyższej klasie rozgrywkowej Zagłębie traci pięć punktów. To, jak podkreślał, były czy są straty do odrobienia, jeśli oczywiście I liga ruszy. Jeśli tak będzie, to na ławce trenerskiej Zagłębia nie będzie już jednak trenera Dudka i jego asystenta Marcina Malinowskiego. W komunikacie o odsunięciu szkoleniowca od prowadzenia zespołu czytamy: "Zarząd Zagłębia S.A. podjął decyzję o nieprzedłużaniu kontraktu z trenerem Dariuszem Dudkiem. Głównym powodem decyzji klubu są rozbieżności finansowe pomiędzy stronami tak duże, by nie podejmować negocjacji. Jednocześnie zarząd wraz z pionem sportowym uznał, że wyjątkowe okoliczności spowodowane pandemią zostaną wykorzystane na pracę z nowym szkoleniowcem, dlatego z dniem 28.04.2020 trener Dariusz Dudek został odsunięty od pracy z I zespołem". Tymczasem, jak mówi odsunięty trener, żadnych negocjacji nie było! - Nie chcę komentować decyzji zarządu, ale muszę się odnieść do klubowego oświadczenia, że głównym powodem są "rozbieżności finansowe pomiędzy stronami". Co do kwestii finansowych, to prezes Jaroszewski poprosił o wstępną kwotę do negocjacji, którą wysłałem drogą mailową. Jednak żadna rozmowa co do finansów się nie odbyła, a biorąc pod uwagę wcześniejsze nasze umowy, nigdy nie mieliśmy z prezesem problemów z porozumieniami finansowymi. Rozumiejąc obecną sytuację, myślę, że mogliśmy się spokojnie porozumieć, gdyż obaj jesteśmy osobami skłonnymi do kompromisów - tłumaczy nam Dariusz Dudek. Co w takim razie było faktyczną przyczyną jego odejścia? - Rozbieżności wynikały głównie w kwestii organizacji funkcjonowania mojego sztabu szkoleniowego. Dyrektor sportowy [chodzi o Roberta Tomczyka - przyp. red.] naciskał na zatrudnienie dodatkowego trenera, na co się nie zgodziłem, gdyż uważam, że Marcin Malinowski sprawdza się w stu procentach jako drugi trener, co przekładało się również na nasze wyniki sportowe. Różnice dotyczyły również mojego innego spojrzenia na kwestie przyszłych transferów, jak i pewnych decyzji szkoleniowych. Powiem szczerze, czułem, że moje zwolnienie nastąpiło już po meczu z Niepołomicami, gdzie podczas przerwy zdjąłem kapitana drużyny Szymona Pawłowskiego. Nie chcę rozwijać tematu. Jako trener nie pozwolę, żeby ktoś spoza sztabu ingerował w sprawy kadrowe. Tutaj o wszystkim muszą decydować szkoleniowcy, a nie inne osoby - podkreśla śląski szkoleniowiec. Trenera Dudka pytamy, komu przeszkadzała osoba Marcina Malinowskiego, który jest jedną z legend Ekstraklasy, w której rozegrał 458 spotkań w Odrze Wodzisław i Ruchu Chorzów, a w trakcie swojej kariery zawsze prezentował się nienagannie czy to na murawie czy poza boiskiem. - Nie ma nawet tego co komentować, ręce opadają. Powiedziałem, że Marcin świetnie sobie daje radę i albo będziemy pracować razem, albo nie. W kolejnym klubie, gdzie będę pracował, na pewno będzie ze mną, bo to osoba warta tego, żeby dać mu szansę. Wiele wie, potrafi dobrze podpowiedzieć. Dla niektórych liczą się jednak inne rzeczy - stwierdza kategorycznie trener Dudek.