Sosnowiczanie mają przed tym spotkaniem 15 punktów, goście - 36 i zajmują szóste miejsce w tabeli. Zagłębie w poprzedniej kolejce przegrało na wyjeździe z Górnikiem Zabrze 1-2. Mecz dostarczył wielu - nie tylko sportowych - emocji. Sosnowiczanom sędzia nie uznał gola na 2:2, pod koniec wyrzucił z boiska ich napastnika Vamarę Sanogo i trenera. Ten pierwszy będzie pauzował cztery spotkania, Litwin - dwa. - Szkoda nam tych punktów, bo nie graliśmy w Zabrzu źle. To sytuacja ciężka dla zawodników. Teraz czeka nas trudne zadanie, potrzebujemy trzech punktów. Musimy zagrać tak, jak w ostatnich dwóch spotkaniach (wcześniej 3-2 z Arką) - ocenił Ivanauskas. Podkreślił, że akceptuje nałożoną na niego karę, natomiast od kary dla piłkarza klub będzie się odwoływał. - Ja mogę siedzieć na trybunach. W protokole napisano, że za bardzo przekraczałem wyznaczane dla mnie pole. Trener Górnika robił to samo i nic. Mam dosyć wszystkich decyzji przeciwko nam. Ktoś prawdopodobnie nie chce, aby Zagłębie było w ekstraklasie. Ale będziemy walczyć do końca. Sanogo został sprowokowany przez rywala i zachował się nerwowo. Bramkę zdobyliśmy prawidłowo, zawodnicy po takiej sytuacji siedzą w szatni smutni, niektórzy płaczą, a cała Polska się z nas śmieje - dodał Litwin. W sobotę nie będzie mógł wystawić pomocnika Mateusza Możdżenia, pozyskanego zimą z Korony. Tak umówiły się wcześniej oba kluby. Wrześniowy mecz w Kielcach Korona wygrała 3-1. Ivanauskas komplementował szkoleniowca Korony, - Gino to lis. Wszystkiego możemy się spodziewać. Wymyśla bardzo ciekawe rzeczy. Nie tylko ze stałych fragmentów gry Korona może nas zaskoczyć - stwierdził. Przyznał, że ważne były pierwsze trzy tegoroczne spotkania ligowe (dwie porażki i wygrana). - Były niezwykle istotne. Ale przed nami jeszcze 14 kolejek. Chcieliśmy mieć więcej punktów nie udało się. Jednak poprawiliśmy naszą grę, wzrosła nasza pewność siebie. Jeżeli wyeliminujemy błędy, to wierzę, że w ekstraklasie zostaniemy - podsumował szkoleniowiec. Początek sobotniego meczu w Sosnowcu o godz. 15.30. Autor: Piotr Girczys