31-letni serbski obrońca, to nominalny lewy defensor, ale przez trenerów często wystawiany jest na skrzydle, z korzyścią dla zespołu. Pokazał to w sobotnim starciu z Arką. Mecz z gdynianami był dla beniaminka jednym z serii tych o "życie". Strata punktów nie wchodziła w grę. Tymczasem gospodarze na Stadionie Ludowym dwa razy przegrywali. Zdołali jednak w tym niesamowitym spotkaniu odrobić straty, a potem, mimo niewykorzystanego rzutu karnego w 81. minucie przez Vamarę Sanogo, zadać decydujący cios i wygrać 3-2. To, że tak się stało, to duża zasługa Udoviczicia. Zdobył bramkę na 1-1, piątą w tym sezonie, a potem zanotował niesamowitą asystę przy pierwszym z dwóch trafień Szymona Pawłowskiego. Jak wyliczyły kamery Canal + z piłką, zanim precyzyjnie zagrał koledze, przebiegł aż 56 metrów! - Trochę szalony mecz - komentował po spotkaniu zadowolony piłkarz. - Zdawaliśmy sobie sprawę przed spotkaniem, że nie ma przelewek, łatwych gier oraz punktów. Zresztą w Ekstraklasie nie ma słabych przeciwników. Szczerze jednak powiem, że po niewykorzystanym przez nas karnym, to myślałem, że to już jest koniec. Na szczęście strzał Szymka Pawłowskiego przedłużył nasze szanse. Teraz świętujemy, ale krótko. Jedziemy dalej. Następne mecze gramy przecież z drużynami, które z nami walczą o utrzymanie się. Myślę, że to początek serii i że teraz złapiemy taką zwycięska passę - podkreśla Udoviczić. W sobotę zespół prowadzony przez Valdasa Ivanauskasa zmierzy się z Górnikiem w Zabrzu. Potem, na początku marca, starcia z Koroną Kielce u siebie i z Cracovią na wyjeździe. Udoviczicia zapytaliśmy jeszcze o nietypową cieszynkę po jego trafieniu. Zaczął wykonywać rękami różne oczyszczające ruchy, jakby odganiał od swojego zespołu złe duchy, także te związane z VAR-em, który beniaminkowi nie służy... Pytany o tą afrykańską cieszynkę zawodnik odpowiedział. - U nas w Serbii tego nie mamy - śmiał się zawodnik Zagłębia. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy Michał Zichlarz, Sosnowiec