W dwumeczu z Levadią Wisła wyglądała jak walec, który nie może się rozpędzić. Teraz zamieniła się w walec, który wgniata w murawę rywali. W minionym tygodniu, w Sosnowcu, "Biała Gwiazda" potrzebowała 25 minut, by rozstrzygnąć spotkanie z Ruchem. Tym razem w Lubinie zajęło jej tylko dwie minuty dłużej rozmontowanie silnego kadrowo beniaminka. - Zagłębie to taki fałszywy beniaminek. Ta drużyna przecież nie spadła z ligi, tylko została zdegradowana za korupcję, niedawno była mistrzem Polski - przestrzegał przed meczem swoich podopiecznych Maciej Skorża. Dla kibiców i działaczy "Miedziowych" problem jest taki, że zespół na razie gra gorzej, niż w końcówce minionego sezonu, gdy zespołem dowodził Orest Lenczyk. Teraz "Miedziowi" strzelają do własnej bramki (po samobóju Kapiasa w meczu z Legią tym razem własnego bramkarza pokonał Jasiński) i grają stanowczo poniżej potencjału zespołu. Przy pierwszym golu zaspał sędzia liniowy. W momencie podania z wolnego przez Piotra Brożka pięciu wiślaków było na pozycji spalonej, a szósty - Marcelo był na spalonym. Sędzia gry nie przerwał, obrona "Miedziowych" stanęła, a Brazylijczyk nie zamierzał czekać, aż się defensorzy rywala obudzą, tylko z bliska wpakował piłkę do siatki. Jeszcze bliżej do bramki miał 27 minut później Patryk Małecki, który po akcji bliźniaków Brożków (Piotr podał prostopadle do Pawła, a ten z linii końcowej wycofał na piąty metr do "Małego") z lewej nogi pokonał Aleksandra Ptaka. Zdobycze Wisły mogły być wyższe, lecz "Brozio" nie trafił na bramkę z 7 m (10. min), a Junior Diaz posłał piłkę w poprzeczkę (32. min). Zagłębie zupełnie nie radziło sobie z wysokim pressingiem krakowian. Podopieczni Skorży w I połowie ustawili się blokiem - wszystkie formacje na 35-40 m i przesuwały się, niczym jeden połączony organizm. Po przerwie goście zostawiali rywalom więcej pola do gry, co nie znaczy, że zrezygnowali z ataków. Nacierali na luzie, stosując podania z pierwszej piłki i zmienny rytm akcji. Po takim wypadzie prawą flanką Pablo Alvareza, zgraniu głową "Brozia" niechcący piłkę do własnej bramki wpakował Łukasz Jasiński. Dzieła pogromu Zagłębia dopełnił "Mały", który po podaniu "Brozia" wypalił pod poprzeczkę, będąc oko w oko z bramkarzem. Wygrana mistrzów Polski mogła być wyższa, lecz minutę później w identycznej sytuacji przestrzelił Paweł Brożek. Jedyne, co może Wisłę teraz martwić, to dyspozycja właśnie tego snajpera. No i oczywiście brak klasowego, regularnie broniącego bramkarza. Mariusz Pawełek sprezentował honorowe trafienie gospodarzom. Przepuścił do siatki łatwy do obrony strzał Davida Caiado, oddany z 40 m! Najlepszą i w zasadzie jedyną czystą okazję bramkową "Miedziowi" mieli tuż przed zmianą stron, ale Iljan Micanski, którego w uliczkę wypuścił Michał Goliński w sytuacji sam na sam nie trafił na bramkę. KGHM Zagłębie Lubin - Wisła Kraków 1:4 (0:2) Bramki: 0:1 Marcelo (2. z podania Piotra Brożka), 0:2 Małecki (27. z podanie Pawła Brożka), 0:3 Jasiński (69. samobójcza), 0:4 Małecki (81. z podania Pawła Brożka), 1:4 Caiado (90. + 3). Zagłębie: Ptak - Kocot, Jasiński, Sretenović (23. Kapias), Nhamoinesu - Plizga (58. Caiado), Dinis, Hanzel, Goliński, Pawłowski (63. Fryzowicz) - Micanski. Wisła: Pawełek - Alvarez, Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek - Łobodziński (78. Ćwielong), Sobolewski, Diaz (46. Cantoro), Kirm - Paweł Brożek, Małecki (84. Jirsak). Sędziował: Dawid Piasecki ze Słupska. Widzów: 10 115 Żółte kartki: Nhamoinesu oraz Marcelo, Diaz, Łobodziński, Sobolewski, Piotr Brożek. Michał Białoński, Łukasz Piątek Lubin Czytaj też Brożek: Szkoda, że tak późnoKLIKNIJ Małecki czuje głód gryKLIKNIJ W Zagłębiu mają dość prezesa KLIKJNIJ W meczach 2. kolejki ekstraklasy: ODRA WODZISŁAW - POLONIA BYTOM 0:1 CRACOVIA - LECHIA GDAŃSK 2:6 GKS BEŁCHATÓW - JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 1:1 RUCH CHORZÓW - PIAST GLIWICE 2:0