Pilanki na początku spotkania grały niemrawo - mało zdecydowanie w ataku, bez większego poświęcenia w obronie. Mistrzynie Polski nie musiały wspinać się na wyżyny swoich umiejętności, by spokojnie kontrolować przebieg wydarzeń w pierwszej partii. Muszynianka pozwoliła sobie jednak na moment dekoncentracji i po serii własnych błędów straciła pięć punktów z rzędu. Przy stanie 17:18 do remisu mogła doprowadzić Klaudia Kaczorowska, ale zaatakowała w aut. W końcówce ataki Aleksandry Jagieły i Ivany Plchotovej zapewniły Muszyniance zwycięstwo. Początek drugiej odsłony w wykonaniu gospodyń również pozostawiał wiele do życzenia, bowiem już po pierwszych pięciu akcjach wyraźnie poirytowany szkoleniowiec Farmutilu Jerzy Matlak musiał prosić o czas. Uwagi trenera w końcu trafiły do pilskich zawodniczek, choć z pomocą przyszły siatkarki Muszynianki, które mimo dobrze wystawionych piłek straciły pewność w ataku. W tym elemencie z kolei znacznie lepiej radziły sobie zawodniczki Farmutilu. Po dwóch asach Kosmatki Farmutil wygrywał 19:14, i choć trener gości Bogdan Serwiński wymienił pół składu, nie przyniosło to większych zmian. Na początku trzeciego seta niezwykłej sztuki dokonała Kaczorowska, która popisała się czterema asami z rzędu. Co ciekawe, piąta jej zagrywka mogła również przynieść punkt pilankom, bo rywalki przyjęły piłkę na drugą stronę siatki. Sadurek-Mikołajczyk źle jednak rozegrała akcję, ale Farmutil i tak już prowadził różnicą pięciu punktów (10:5). "Mineralne" coraz bardziej czuły się zagubione, z łatwych piłek atakowały poza boisko, a kłopoty z przyjęciem zagrywki miały również, gdy w polu serwisowym stawała Kosmatka. Przewaga Farmutilu rosła w zawrotnym tempie 15:8, 19:9 i w efekcie miejscowe gładko wygrały partię do 15. Większe emocje przyniósł tylko ostatni set, choć wydawało się, że rozpędzone pilanki poradzą sobie bez większych kłopotów. Prowadziły 8:3 i chyba najwyraźniej za szybko chciały dopisać sobie trzy punkty. Sadurek-Mikołajczyk za bardzo eksploatowała w ataku Kaczorowską, która miała coraz większe kłopoty ze skończeniem ataku. W Muszyniance zaczął też lepiej funkcjonować blok i wkrótce na tablicy pojawił się wynik remisowy 17:17. W decydującym momencie nerwy odmówiły posłuszeństwa jednej z liderek Muszynianki - Joannie Mirek, która dwie ostatnie piłki zagrała w taśmę. Po zakończeniu spotkania trener Farmutilu spokojnie komentował wygraną nad jednym z faworytów rozgrywek. "Obawiałem się jak zaprezentuje się mój zespół po trzech tygodniach przerwy. Tym bardziej, że w Meczu Gwiazd lepiej wyglądały zawodniczki Muszynianki. Mniejsza liczba błędów, a także kilka punktów zdobytych więcej z zagrywki zadecydowała o naszej wygranej" - powiedział Matlak. Trener Serwiński z kolei był zły na swoje podopieczne za ogromną liczbę tzw. własnych błędów. "Nie można toczyć równorzędnej walki, jeśli robi się tyle prostych błędów. Przyjęcie zagrywki mieliśmy słabe, ale inna sprawa, że Farmutil świetnie serwował. Piła potwierdziła, że jest dobrym zespołem, spodziewałem się, że postawią nam trudne warunki i tak się też stało" - skomentował szkoleniowiec gości. Farmutil Piła - Muszynianka Fakro Muszyna 3:1 (22:25, 25:19, 25:15, 25:22) Farmutil: Milena Sadurek-Mikołajczyk, Alena Hendzel, Agnieszka Bednarek, Klaudia Kaczorowska, Michela Teixeira, Agnieszka Kosmatka, Paulina Maj (libero) oraz Marta Szczygielska, Edyta Kucharska, Gabriela Wójtowicz, Ewa Kasprów. Muszynianka Fakro: Izabela Bełcik, Ivana Plchotowa, Sylwia Pycia, Aleksandra Jagieło, Joanna Mirek, Kamila Frątczak, Mariola Zenik (libero) oraz Milena Rosner, Agnieszka Śrutowska, Dorota Pykosz, Joanna Kaczor, Monika Targosz.