"To z jednej strony dużo, a z drugiej mało. Przyglądałem się Jacobsenowi podczas treningów i on naprawdę skacze już coraz lepiej. Konkurs w Lahti (zajął 31. miejsce - przyp. red.) mu zwyczajnie nie wyszedł, Anders nie dał sobie rady z trudnymi warunkami atmosferycznymi. On chyba nie lubi startować, gdy wieje w plecy" - powiedział Małysz, cytowany przez "Przegląd Sportowy". "Z Kryształowej Kuli jednak tak łatwo nie zrezygnuje. Poza tym jest więcej zawodników, którzy mają ochotę ją wznieść w Planicy. Najgroźniejszy będzie prawdopodobnie Simon Ammann, który od mistrzostw świata skacze wyśmienicie" - dodał trzykrotny zwycięzca klasyfikacji generalnej PŚ. We wtorek czeka nas konkurs w Kuopio. Małysz bardzo dobrze zaprezentował się podczas poniedziałkowych skoków (był najlepszy w jednej serii treningowej, oddał też najdalszy skok w kwalifikacjach). Potem zawody w Lillehammer, Oslo-Holmenkollen i trzy razy w Planicy. "Na pewno bardzo lubię skocznie w Kuopio i Oslo-Holmenkollen. W poprzednim sezonie przyjechałem na Turniej Nordycki podłamany niepowodzeniem na igrzyskach. W Kuopio po raz pierwszy wdarłem się na podium. To był znakomity impuls. Kilka dni później w Oslo już wygrałem" - stwierdził Polak. W tym sezonie takim impulsem był złoty medal z mistrzostw świata z Sapporo, gdzie Małysz zobaczył, iż jest w stanie latać stylowo. "Nie dość, że w obydwu seriach uzyskałem najlepsze odległości, to jeszcze dostałem najwyższe, wymarzone noty. Bardzo mnie to podbudowało" - powiedział.