Co było główną przyczyną poniedziałkowej porażki z Macedonią 25:27? Piotr Wyszomirski: Tak jak w każdym z ostatnich meczów spaliśmy w pierwszej połowie. Mieliśmy jak zwykle wszystko ustalone - grać konsekwentnie, cierpliwie w ataku, a potem wychodzimy na parkiet i tego nie realizujemy. Nie ma przyczyny fizycznej, bo pod tym względem jesteśmy dobrze przygotowani, chodzi bardziej o "głowę". Brakuje koncentracji? P.W.: Przed każdym meczem jesteśmy naprawdę bardzo mocno zmobilizowani, skoncentrowani, a potem czegoś brakuje. Sam nie wiem, czego. Ciągle tak się układa, że pierwsza połowa jest nieudana w naszym wykonaniu, później gonimy wynik, ale tym razem zabrakło czasu. W meczu z drużyną z Bałkanów raziliście wyjątkową nieskutecznością, oddaliście 44 rzuty, z których aż 19 zostało obronionych. P.W.: W poprzednim meczu (remis ze Szwecją 29:29 - PAP) też była słaba skuteczność. Naszej obronie trudno coś zarzucić. Mamy bardzo dużo przechwytów, natomiast w ataku jest za mało konsekwencji, rozgrywania piłki. Po dwóch, trzech podaniach już oddajemy rzut. To trzeba zdecydowanie poprawić. Zachowaliście jeszcze teoretyczne szanse na awans do półfinałów. Warunkiem podstawowym jest jednak pokonanie w środę, najlepiej różnicą co najmniej czterech bramek, Niemców. Czy macie na nich jakąś receptę? P.W.: Jeśli "nie wejdziemy w mecz" od pierwszych minut, to będzie kiepsko. Gdy Niemcy uciekną na kilka bramek, to nie oddadzą później tak łatwo przewagi. W składzie mają wiele gwiazd, praktycznie na każdej pozycji, grających na co dzień w jednej z najlepszych lig świata. Tylko od nas zależeć będzie, czy "pociągniemy" grę i wygramy. Słabe punkty na pewno mają, ale analizy ich meczów jeszcze przed nami. Jeśli wygracie z Niemcami, to musicie jeszcze czekać na pozostałe rozstrzygnięcia, wyniki spotkań Dania - Szwecja i Serbia - Macedonia. Jakie szanse na odniesienie zwycięstw, co przekreśliłoby wasze marzenia o awansie, mają Duńczycy i Macedończycy? P.W.: W meczu Serbia - Macedonia będziemy musieli liczyć na cud, bo to są przyjaciele z Bałkanów, a gospodarze mają już zapewniony awans do półfinału. Podobnie jest z meczem skandynawskim, w którym Szwecja nie ma już o co walczyć. W Belgradzie rozmawiał Cezary Osmycki