W 18 meczach tego sezonu lider Bundesligi zdobył zaledwie 38 pkt, remisował zbyt często (8 razy) stąd jego przewaga nad Schalke i Bayernem jest minimalna (1 i 2 pkt). Barcelona remisowała dwa razy rzadziej, więc na kolejkę przed końcem rundy, z 46 punktami jest pewna tytułu "mistrza jesieni". Klub z Katalonii będzie nim po raz 18., dotychczas dziesięciokrotnie zamieniał go w tytuł mistrzowski na koniec sezonu, siedem razy spadał na drugie miejsce. Nigdy jednak Barcy nie udało się zakończyć pierwszej rundy bez porażki. Drużyna Pepa Guardioli ustanowiła już tyle rekordów, że ten kolejny, wydaje się zupełnie nieistotny. Jest jednak o krok, wystarczy za tydzień remis w Valladolid. Właściwie to, czego dokonuje lider Primera Division nie jest niczym aż tak porywającym - w zeszłym sezonie Barca grała lepiej, ciekawiej, wręcz oszałamiająco bijąc przy tym strzeleckie rekordy. Teraz, było parę zwycięstw bezbarwnych, kilka meczów wręcz słabych i to nawet na Camp Nou (Almeria, Espanyol). A przecież broniący sześciu trofeów klub odpadł niedawno z Pucharu Króla, o awans do 1/8 finału Champions League musiał bić się do ostatniej kolejki. Drużyna Guardioli wciąż góruje średnią zdobywanych bramek nad większością rywali z innych lig (2,55 na mecz). Lepszy jest trzeci w Anglii Arsenal (2,61), a lider z Chelsea już bardzo blisko (2,49). Nie powinien się wstydzić Inter (2,15), nie musi Leverkusen (2,16) i tylko broniące tytułu we Francji Bordeaux wygląda trochę jak ubogi krewny (1,7). Tyle, że mistrz Ligue 1 jako jedyny zagraża Katalończykom jeśli chodzi o skuteczność defensywy. Traci 0,63 bramki na mecz, podczas gdy Barca 0,55. Rotujący kadrą trener dawał grać Marquezowi, Czyhryńskiemu, Maxwellowi, niezbyt często wystawiał najsilniejszy skład linii obrony (Pique, Puyol, Abidal i Alves), a jednak w destrukcji drużyna spisywała się bez zarzutu - szczególnie w meczach wyjazdowych, gdzie straciła zaledwie cztery bramki (Chelsea aż dziesięć). Zaskakiwać może przede wszystkim jednak zespół Jose Mourinho - w 20 kolejkach Serie A bramkarz Interu wyjmował piłkę z siatki aż 19 razy. Jeśli to ma być catenaccio, to w stylu mocno odbiegającym od pierwowzoru. Wróćmy jednak do Barcelony. W ubiegłym sezonie drużyna Pepa Guardioli zdobyła 105 bramek i 87 pkt, do rekordu strzeleckiego Realu Madryt sprzed 20 lat zabrakło jej dwóch goli, do najlepszego wyniku punktowego (sezon 1996-97) zbliżyła się na zaledwie pięć. Kiedy ustanawiał go Real, Primera Division liczyła jednak 22 zespoły, a więc każdy rozegrał o cztery spotkania więcej. Gdyby Katalończycy utrzymali swoje obecne tempo, pobiliby rekord punktowy (92 osiągnęliby po zaledwie 36 spotkaniach!), ale do strzeleckiego wciąż byłoby im daleko. To uzmysławia, jaką drogę przebył zespół, który bezkompromisową i romantyczną wierność stylowi stawia podobno ponad wszystko. Tymczasem drużyna Guardioli przeobraziła się z rzucającego do gry w każdym meczu wszystkie siły tarana, w z wyrachowaniem zaprogramowaną maszynę potrafiącą zdobyć mniejszym wydatkiem sił jeszcze więcej. Trudno się więc dziwić, że przed ligowym półmetkiem gracze Realu Madryt twierdzą, iż tracąc do Barcelony 5 pkt, nie mają już najmniejszego marginesu na błąd. POROZMAWIAJ Z DARKIEM WOŁOWSKIM O LIGACH ZAGRANICZNYCH *** ZOBACZ WYNIKI, STRZELCÓW BRAMEK I TABELĘ PREMIER LEAGUE ZOBACZ WYNIKI, STRZELCÓW BRAMEK I TABELĘ PRIMERA DIVISION ZOBACZ WYNIKI, STRZELCÓW BRAMEK I TABELĘ SERIE A ZOBACZ WYNIKI, STRZELCÓW BRAMEK I TABELĘ BUNDESLIGI ZOBACZ WYNIKI, STRZELCÓW BRAMEK I TABELĘ LIGUE 1