"Jarno Trulli wypychał Kubicę na zewnętrzną część toru, gdy zbliżali się do miejsca gdzie najlepiej jest wyprzedzać. Jedynym problemem było to, że Polak był już na poboczu i nie miał gdzie zjechać. Pozostało mu uciec na trawnik" - relacjonują wypadek dziennikarze "Planet F1". Co było dalej, wszyscy pamiętamy. Pędzący z prędkością 230 km/h bolid Kubicy uderzył w betonową ścianę, odbił się od niej i wzbił w powietrze. Zanim wylądował odpadły mu prawie wszystkie koła! Wszystko wyglądało koszmarnie. Widzowie na trybunach i przed telewizorami wstrzymali oddech, a na miejscu momentalnie zjawiły się służby medyczne. Fani modlili się, żeby Robert wyszedł ze zmasakrowanego bolidu żywy. Na szczęście krakowski kierowca nie ucierpiał poważnie w tym wypadku. Pauzował tylko jeden wyścig, a potem wrócił do rywalizacji na torze. A Kanada nie pozostała dla niego pechowym miejscem do ścigania. Rok później wygrał tam swój pierwszy wyścig w karierze. CZYTAJ TEŻ: Kubica: Co mnie nie zabije, to wzmocni ZOBACZ WYPADEK ROBERTA KUBICY Z 2007 ROKU ZOBACZ TRÓJWYMIAROWĄ ANIMACJĘ WYPADKU KUBICY