Nie znaczy to, że Kamil Stoch (124m), Stefan Hula (123), Marcin Bachleda (125), Dawid Kubacki (120,5) i Krzysztof Miętus (120,5) dokonali przełomu i skakali rewelacyjnie. Tę samą odległość co koledzy z 15., lub nawet 17. belki, zwolniony z kwalifikacji Adam Małysz osiągnął z 10. (122 m). Zwycięzca kwalifikacji Andres Jacobsen wylądował na 143. metrze skacząc z 15. belki i to odległość Norwega jest wyznacznikiem poziomu, którego można oczekiwać w konkursie. Na pewno wśród faworytów będzie zwolniony z kwalifikacji Andreas Kofler, który z 10. belki uzyskał 134,5 m. Bardzo daleko poleciał też inny z zawodników czołowej dziesiątki klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Andres Bardal - z 13. belki uzyskał 140,5 m. Wtedy jury przestraszyło się, że kolejni zawodnicy wylądują niebezpiecznie daleko, więc skrócili rozbieg o trzy belki. Małysz uzyskał 122 m, lider Pucharu Świata Thomas Morgenstern 126,5, wszystkim odskoczył Kofler, nieudane skoki zaliczyli Matti Hautamaeki (99m) i czterokrotny mistrz olimpijski Simon Ammann (114). Kwalifikacje były kolejnym bolesnym ciosem dla byłej gwiazdy skoków - Niemiec Martin Schmitt uzyskał 114,5 m z 15. belki i nie uzyskał prawa startu w dzisiejszym konkursie. Niemiec z podziwu godną konsekwencją zmaga się z kryzysem już od lat, ale na jego koniec absolutnie się nie zanosi. Analizując to co się działo rano na dużej skoczni w Harrachovie oczywiste jest jedno: Małysz powalczy o pozycję w czołowej dziesiątce - może nawet o podium, reszta Polaków będzie się bić o miejsca w trzydziestce i awans do serii finałowej. Największe szanse na to wydaje się mieć Stoch. Przełomu nie należy oczekiwać. Dariusz Wołowski, Harrrachov