To najmniejsza różnica między dwiema najlepszymi zawodniczkami przed ostatnim etapem w historii tych zawodów. Od początku edycji 2011/12 rywalizacja toczyła się pod dyktando Kowalczyk i Bjoergen. Polka wygrała trzy pierwsze etapy, a Norweżka cztery kolejne. Podopieczna Aleksandra Wierietielnego ponownie najlepsza była na trasie sobotniego, ósmego etapu. Kowalczyk wystartuje ze stadionu przy Lago di Tesero o godzinie 12.30. Po 5 km zabrzmi ostatni akord Tour de Ski. Mocny akord. Różnica wzniesień - ponad 400 m. Podbieg zaczyna się na wysokości 860 m, a kończy na 1290 m. Tę różnicę trzeba pokonać na odcinku 3650 m. Największy kąt nachylenia na trasie wynosi 28 procent. Na Alpe Cermis nie sposób ponoć wjechać rowerem, a na stoku zdarza się rywalizować alpejczykom - oni jednak z tej góry zjeżdżają. "Bardzo dużo będzie zależeć od psychiki, choć wspinaczka pod Alpe Cermis to mordęga przede wszystkim fizyczna. Na pewno dość szybko będziemy biegły razem, bo uciekać nie ma sensu. Później już każda będzie walczyć sama ze sobą. Marit myśli, że rozstrzygniemy wszystko na finiszu, ale wolałabym, żeby do tego nie doszło" - napisała Kowalczyk na swojej stronie internetowej. Jeśli narciarka z Kasiny Wielkiej i tym razem okaże się najlepsza, zostanie pierwszą zawodniczką, która triumfowała w tych morderczych zawodach trzykrotnie.