W ostatnich tygodniach minionego roku na ustach nie tylko fanów boksu, znajdował się Przemysław Saleta. Były mistrz Europy bez chwili wahania oddał nerkę chorej córce Nicole. Po operacji w jego organizmie pojawiły się komplikacje, które zesłały Saletę na stół operacyjny. Po kilku tygodniach jego stan zdrowia poprawił się na tyle, że były pięściarz wznowił lekkie treningi. Czy będzie w stanie wrócić do zawodowego sportu? - Na pewno nie do boksu. Nie mogę sobie pozwolić na to, by rywale obijali mi jedyną nerkę - powiedział niedawno portalowi Interia.pl. Wielkie zwycięstwo Armstronga Historia sportu zna przypadki zawodników, którzy po ciężkich kłopotach zdrowotnych wrócili na szczyt. Najpopularniejszym z nich wydaje się być kolarz Lance Armstrong. Kiedy wykryto u niego chorobę nowotworową (rak jądra), walczył nie tyle o powrót do światowej czołówki kolarzy, ale o powrót do życia. Udało się. Armstrong stracił cały sezon 1997, ale już dwa lata później stał na najwyższym stopniu podium prestiżowego Tour de France. Ten morderczy wyścig wygrywał przez siedem kolejnych lat, zanim w 2005 roku zakończył karierę sportową. Ostatnio wokół Armstronga głośno zrobiło się również w związku z aferą dopingową, jednakże powrót do sportu po przebytych operacjach i chemioterapii budzi szacunek. Wrócili do gry... Ten sam rodzaj nowotworu o mały włos nie przekreślił kariery Jose Moliny i utalentowanego hokeisty Michała Radwańskiego. Bramkarz reprezentacji Hiszpanii (Molina), znany z występów w Atletico Madryt i Deportivo La Coruna, w październiku 2002 roku ogłosił, że wykryto u niego nowotwór. Po długim leczeniu wrócił do gry w Primera Division. Michał Radwański był wielką nadzieją polskiego hokeja. W wieku 17 lat dorównywał dwudziestolatkom. Nic dziwnego więc, że wyjechał do Kanady i tam nabierał doświadczenia przez trzy lata. Po powrocie do Polski trafił do czołowej polskiej drużyny - Wojasa/Podhala Nowy Targ. W 2005 r. po rutynowych badaniach okazało się, że ma nowotwór. - To mnie ścięło z nóg. Wszystkie plany hokejowe z grą w reprezentacji na czele zeszły na drugi plan - opowiadał nam Michał w Nowym Targu. Koledzy z zespołu wspierali go jak mogli. Zagrali w Sanoku specjalny mecz, w trakcie którego zbierano środki na leczenie "Rudego". - Nie zapomnę im tego do końca życia. Pamiętam, że gdy ich obserwowałem w akcji marzyłem, by kiedyś wrócić do gry - wspomina Michał. Plany się ziściły. Michał Radwański pojawił się znowu na lodzie w sezonie 2006/2007, a dzisiaj gra w rodzinnym Sanoku u boku starszego brata Macieja. Mniej szczęścia od Michała, Moliny i Armstronga miał Alan Stubbs. Doświadczony obrońca Evertonu aż dwa razy walczył z rakiem. Wygrał. Dziś, co prawda z rzadka, ale nadal występuje w ekipie "The Toffees".