Do rywalizacji przy tzw. ostatnim stole przystąpią: Jamie Gold, Allen Cunningham, Richard Lee, Erik Fiberg, Paul Wasicka, Doug Kim, Rhett Butler, Michael Binger oraz Dan Nassif. Zwycięzca będzie tylko jeden, ale wszyscy finaliści już zapewnili sobie premię w wysokości przynajmniej 1,5 mln dolarów. Tyle bowiem otrzyma dziewiąty zawodnik imprezy. Miejsca od ósmego do drugiego, to nagrody od dwóch do sześciu milionów. Po przedostatnim dniu rywalizacji "sztonowym" liderem jest wciąż Jamie Gold. Były hollywoodzki agent, a obecnie współwłaściciel firmy produkującej telewizyjne show, ma na swoim koncie ponad 25 milionów dolarów. Żetony nie mieściły się mu już na stole do gry i musiał poprosić organizatorów o dodatkowy... - Poker to nie jest moja prawdziwa praca - twierdzi zawodnik z Malibu, który nauczył się grać od... swojej mamy, organizującej pokerowe wieczory w rodzinnym domu. Później przeniósł się o jedną "klasę" wyżej - do "jaskini hazardu", czyli Hustler Casino w Los Angeles. Jak twierdzi, nie motywuje go tak bardzo główna nagroda, ale możliwość sprawienia przyjemności ojcu, który choruje na ALS (stwardnienie zanikowe boczne - przyp. red.). Gold chce po prostu, żeby tata, któremu "nie zostało już wiele czasu", był z niego dumny. Postacią, która wymienia się wśród faworytów do zwycięstwa, jest posiadacz ponad 17 mln w sztonach, Allen Cunningham, który może sprawić, że Las Vegas będzie jeszcze bardziej bogate niż obecnie. Ten 31-latek jest bowiem mieszkańcem światowej stolicy hazardu, choć pochodzi z Kalifornii. Według fachowców, to jeden z najbardziej niedocenianych pokerzystów. W wielkim finale aż ośmiu graczy to Amerykanie. Honoru Starego Kontynentu broni Erik Fiberg. Szwed swoje doświadczenie zdobył w grze "online" i był w tym na tyle dobry, iż zaczął w ten sposób zarabiać na życie. Ma 23 lata i jeszcze nigdy "normalnie" nie pracował. Zresztą nie zamierza, bo gra w pokera idzie mu świetnie, a w przypadku głównej wygranej zastanawia się na przejściem na emeryturę!!! To może być najmłodszy emeryt w Unii Europejskiej! Największym pechowcem WSOP jest Fred Goldberg, jeśli pechowcem można nazwać człowieka, który wygrał 1,1 mln dolarów. Zajął on ostatecznie dziewiąte miejsce, a szansę na udział w finale pogrzebał, gdy wszedł "all-in" z "K" i "3" w różnych kolorach. - To jeszcze do mnie nie dotarło, ale z pewnością będę się cieszył z tego miliona - stwierdził. - Jednak teraz jestem bardzo rozczarowany, powiem więcej, ogromnie zawiedziony. Walka przy "ostatnim stole" rozpocznie się w czwartek, a może zakończyć nawet w piątkowy poranek. Ciekawe, czy finaliści już wyobrażają sobie sytuację, gdy błyskają flesze, a oni siedzą zasypani przez grube pliki banknotów? Można być pewnym, że o tym marzą! Witek Cebulewski, Las Vegas