W zasadzie jest to nawet logiczne, bo też właśnie kluby Serie A doznały w ubiegłym sezonie najbardziej dotkliwej porażki w rywalizacji międzynarodowej. W ćwierćfinałach Champions League nie było klubów włoskich, na tym etapie w Pucharze UEFA odpadł ostatni klub Serie A - Udinese. Tajemnica wielkich wydatków w Italii tkwi jednak po części w wymianie, której dokonują dwa kluby będące na czele kupujących: Genoa (wydała 63,6 mln euro) i Inter (57,5 mln). Klub z Mediolanu kupił od Genoi Diego Milito i Thiago Mottę w sumie za 40 mln, a Inter odsprzedał mu Acuafrescę (15 mln) oraz Meggioriniego, Bonucciego, Bolzoniego i Hernána Crespo. Juventus aż 49 mln z 52 wydanych zainwestował w Brazylijczyków: Diego i Felipe Melo. Sporo wydało Napoli sprowadzając Quagliarellę, Cigariniego i Zunigę. Niewiele inwestuje Milan, który zarobił przecież 67 mln euro na sprzedaży Kaki do Realu Madryt. Klub z Madrytu jest oczywiście na czele kupujących, bo w całej historii nikt nie wydał 210 mln euro podczas jednego okna transferowego. Florentino Perez pobił transferowy rekord świata, ale nie wywindował Primera Division na pierwsze miejsce wśród kupujących. W Hiszpanii mało wydaje dotąd nawet Barcelona, choć może się to zmienić, gdy dojdzie do skutku "wymiana" z Interem Eto'o na Ibrahimovica z dopłatą 45 mln. Valencia, Sevilla, czy Atletico Madryt starają się raczej utrzymać to, co mają. A nie jest łatwo, bo Barca zabiegała o Forlana, o Villę walczyło pół Europy z Realem Madryt i Barceloną na czele. Propozycje miał Aguero, Silva, a Milan wciąż poluje o Luisa Fabiano z Sevilli. CZYTAJ WIĘCEJ I DYSKUTUJ NA BLOGU DARKA WOŁOWSKIEGO